Dramat w Kotach
Przypomnijmy, że we wtorek (14 lutego) w miejscowości Koty w powiecie tarnogórskim lądował śmigłowiec LPR. Ratownicy reanimowali 10-miesięczną dziewczynkę. Dziecko trafiło do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w bardzo ciężkim stanie. Do szpitala psychiatrycznego trafiła matka dziewczynki. Policja i prokuratura długo nie ujawniały szczegółów sprawy. Lekarze z GCZD informowali jednak, że dziewczynka była podtapiana - wskazywał na to charakter jej obrażeń. Matce postawiono zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci ciężkiej choroby zagrażającej życiu i zdrowiu. Trafiła do aresztu. Po kilku miesiącach mamy nowe fakty w tej sprawie.
Usiłowanie zabójstwa małej dziewczynki
Lekarzom na szczęście udało się uratować malutką dziewczynkę. Wiadomo, że 31-letnia matka nadal jest w areszcie. Sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Katowicach. - Matce dziecka przedstawiony został zarzut usiłowania zabójstwa i spowodowania ciężkich obrażeń ciała. Kobieta nadal pozostaje do sprawy aresztowana. Z ustaleń śledztwa faktycznie wynika, iż matka umieściła dziecko w wannie wypełnionej wodą a następnie opuściła łazienkę. Kobieta zasadniczo przyznała się do czynu ale nie podała powodów swojego zachowania - poinformowała nas Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Dodaje, że śledztwo znajduje się na końcowym etapie. - Oczekujemy przede wszystkim na opinię biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej w Katowicach, co do charakteru obrażeń ciała doznanych przez dziecko - informuje rzeczniczka prokuratury.