Na płonący w lesie samochód marki volkswagen touran natrafił pracownik nadleśnictwa. 8 maja około godz. 15.00 zadzwonił na komisariat policji i poinformował o znalezisku. Na miejsce udali się strażacy, którzy po akcji gaśniczej dokonali makabrycznego odkrycia - w środku znajdowały się zwłoki dwóch osób. Śledztwo wykazało, że należały do małżeństwa z Chin, które prowadziło sklep w Prudniku. Prokuratura, na podstawie opinii biegłych z zakresu pożarnictwa, jest coraz bliżej prawdy o tym tragicznym wydarzeniu. Początkowo mówiono nawet o zabójstwie, ale nowe fakty zdają się przeczyć tej tezie.
- Prawdopodobną wersję, którą bierzemy pod uwagę to samobójstwo rozszerzone, ale nie wykluczamy też innych wersji. Biegli z zakresu pożarnictwa ustalili, że źródło ognia było w kabinie samochodu, a materiałem, który posłużył do wzniecenia ognia była benzyna - mówi prokurator Stanisław Bar, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu dla serwisu nto.pl.
Teraz czas na ustalenie, jakie były przyczyny tak dramatycznej decyzji. Wedle źródeł, do jakich dotarło Radio Opole, mężczyzna miał problem z uzależnieniem od hazardu. Śledczy wciąż mają problem, aby odtworzyć ostatnie godziny życia pary z Chin.