Dwa z czterech postulatów płacowych zostały przyjęte w sierpniu. Zarząd poprosił o przerwanie rozmów. Po dwóch miesiącach zostały wznowione, ale... - Na spotkaniu 20 listopada, poza ogólnikami, nie dowiedzieliśmy się nic. Nie wiemy nawet, ile węgla PGG planuje wydobyć w przyszłym roku. Nie pozwolimy się tak traktować, dlatego podjęliśmy decyzję o wejściu w spór zbiorowy – wyjaśnia Bogusław Hutek, przewodniczący górniczej „Solidarności”, a zarazem szef struktur „S” w PGG. Zarząd Grupy w komunikacie podał: „W dniu 20 listopada br., odbyło się spotkanie zarządu PGG ze związkami zawodowymi, na którym strona społeczna podtrzymała żądanie podwyżki wynagrodzeń na 2020 rok o 12 proc. oraz włączenie dodatku gwarantowanego do podstawy naliczania Barbórki i 14-tej pensji za rok 2019. Spełnienie postulatów strony społecznej oznaczałoby wzrost kosztów stałych Spółki o ok. 610 mln zł w skali roku...”.
Inaczej mówiąc: nie stać PGG na spełnienie żądań. I dodaje, że „znacznie bezpieczniejszym rozwiązaniem jest negocjowanie podziału środków po wypracowaniu zysku, tak jak dotychczas to się działo. Spółka jest otwarta na rozmowy, jednak powinny one uwzględniać realia ekonomiczne i trudne otoczenie rynkowe”. Teraz przedmiotem sporu, już zbiorowego, są dwa postulaty strony społecznej. Domaga się ona podwyżek płac od 2020 r. o 12 proc. oraz włączenia tzw. dodatku gwarantowanego do sumy, na podstawie której naliczane będą nagroda barbórkowa i „czternastka”, czyli również podwyżki wynagrodzeń. Spór zbiorowy oznacza, mniej więcej, że w ostateczności może dojść do LEGALNEGO strajku. W PGG pracuje 42 tys. osób. W 2018 r. osiągnęło na czysto 493 mln zł zysku.