Szok!

Zwłoki zawinięte w dywan. Makabra na będzińskim osiedlu. "Było widać kształt ciała"

Na osiedlu Syberka w Będzinie wielkie poruszenie. We wtorek (16 sierpnia) w zaparkowanym oplu znaleziono zawinięte w dywan zwłoki. Wszystko wskazuje na to, że należały one do kobiety. Z naszych ustaleń wynika, że 41-latka mieszkała razem ze swoim bratem Andrzejem (47 l.), który był właścicielem samochodu. Gdy policjanci weszli do jego mieszkania, mężczyzna już nie żył.

Sąsiedzi opowiadają o rodzinie, w domu której znaleziono zwłoki 2-letniego dziecka

Jak udało nam się ustalić, Andrzej mieszkał z siostrą na będzińskim osiedlu Syberka. Ona wyjeżdżała do pracy za granicę, on handlował obuwiem na targu. Nie mieli zbyt wielu znajomych. Według naszych informatorów między rodzeństwem od jakiegoś czasu dochodziło do nieporozumień w sprawach finansowych. - Pokłócili się. Ona wyjechała za granicę, zostawiła go tu samego, został sam. On pewnie chciał, żeby tu została. Narobił długów - mówi mieszkanka osiedla. Ostatni raz 41-latkę widziano około dwóch tygodni temu.

Andrzej chodził po osiedlu jaki gdyby nigdy nic. - Był dziwny, trochę zacofany. Rzadko komu mówił "dzień dobry". Nie mogę jednak nic złego o nim powiedzieć. On był niski, miał ciemną karnację, zawsze zarośnięty, czarne włosy - opisuje mężczyznę jedna z sąsiadek. - Moja znajoma mówiła mi, że była zdziwiona, bo w zeszłym tygodniu on zamiast wyrzucić śmieci do zsypu, to poszedł wrzucić je koło pawilonu. Powiedziałam policjantom, że nie me jednak sensu tam iść, bo te śmieci są już dawno zmielone - dodaje.

Czytaj również: Szczekociny: Zabił psa sąsiada widłami! Odpowie przed sądem

Zwłoki w Będzinie. Co wydarzyło się na osiedlu Syberka?

Mieszkańcy od jakiegoś czasu czuli potworny fetor wydobywający się ze stojącego na parkingu opla. - Ludzie z psami wychodzili od tygodnia i mówili, że śmierdzi. Tam wkoło było mnóstwo much. Jak tam przechodziłam to zatykałam nos - mówi jedna z kobiet. - Ona tam musiała długo leżeć. Już w piątek sąsiadka mówiła, że kiedy szła do pracy, czuła potworny fetor - dodaje mieszkanka blokowiska.

We wtorek (16 sierpnia) na miejsce zostali wezwani policjanci. Zaczęli szukać właściciela auta. Kiedy zapukali do drzwi jego mieszkania, nikt nie otworzył. Zaczęli przepytywać sąsiadów. W końcu otworzyli auto siłą. W oplu znajdowały się zawinięte w dywan zwłoki. Z naszych ustaleń wynika, że to najprawdopodobniej ciało kobiety. Mundurowi tej informacji nie potwierdzają, bowiem aby ustalić tożsamość denata, konieczne są badania DNA. Zwłoki były na etapie zaawansowanego rozkładu. Nasi rozmówcy mówią, że w aucie było mnóstwo much i robactwa.

Czytaj również: Będzin: Zwłoki zawinięte w dywan w aucie! Właściciel pojazdu popełnił samobójstwo

Stróże prawa postanowili wejść siłowo do mieszkania Andrzeja. Kiedy już to zrobili, zobaczyli zamknięte od środka drzwi do łazienki. Musieli je sforsować. Po wejściu do pomieszczenia ujawnili zwłoki 47-latka. Nie stwierdzono udziału osób trzecich.

Zwłoki w Będzinie. "Widać było kształt ciała"

Zwłoki w oplu zobaczyła pani Anna Wiśniewska (33 l.). Kobieta zadzwoniła na policję. Mundurowi rozstawili namiot, całkowicie zasłonili pojazd. - Między siedzeniami była głowa, a do samego końca auta ciągnęły się nogi. Było widać kształt ciała. Ono było w całości. To była masakra. Przy szybach były tony much, latały, szumiały - mówi nam kobieta. - To wyglądało, jakby człowiek spał pod kocem. Czemu dochodzi do takich rzeczy? - zastanawia się kobieta.

Czytaj również: Jagoda z Drzeniowa nie żyje. Ciało 17-latki znaleziono w lesie

Sąsiedzi 47-latka twierdzą, że miał on wyrzucić zawinięte w dywan ciało przez okno. - Bał się monitoringu, który jest dookoła - mówią zgodnie. Czy w Będzinie doszło do zabójstwa? To wyjaśni prokuratorskie śledztwo.

Sonda
Czy dożywocie to odpowiednia kara za zabójstwo?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają