Kolędnicy zrobili sporo zamieszania

Żywieckie dziady narobiły larma w Katowicach. Barwny korowód przeszedł ulicami miasta

Niedźwiedzie, konie i wiele innych dziadów prosto z Żywiecczyzny przyjechało do Katowic i zrobiło sporo larma. Najpierw w Urzędzie Marszałkowskim, później na ulicach Katowic. Było słychać strzały z bicza, muzykę i sporo noworocznych życzeń.

Żywieckie dziady narobiły larma w Katowicach

70 żywieckich dziadów narobiło sporo zamieszania w Katowicach. Najpierw psociły w Urzędzie Wojewódzkim, a później na ulicach Katowic.

Przewodniczył im dziad powiatowy, Andrzej Maciejowski. Dziady to zwyczaj noworoczny, to autentyczne grupy, które żegnają stary rok i witają nowy.

- Żeby coś się zaczęło nowego, to muszą wszystko wytańcować. Tutaj mieliśmy próbkę tego, jak chodzą i kolędują na Żywiecczyźnie. Takich grup w tym roku kolędowało 29, czyli około 1300 zwariowanych i roztańczonych chłopów, którzy się przebierają - opowiada Andrzej Maciejowski i jak dodaje, bardzo kochają ten zwyczaj i chcą się nim dzielić.

Chłopy się przebierają za postaci zwierzęce, niedźwiedzie i konie. To są najważniejsze postaci. Umieranie koni symbolizuje zamieranie natury czy w okresie zimowym przesilenia słonecznego. Poprzez ożywianie koni i różne zabiegi, górale chcą sobie zapewnić urodzaj. Turlające się niedźwiedzie symbolizują siły witalne ziemi, żeby była bardziej urodzajna.

- Mamy pozaziemskie diabły, śmierć, etnicznie obcych, Żyda, Żydówkę, Cygana, Cygankę, obcych którzy chodzili po wsiach. Dziekciorza, który leczył krowy. Druciorza, który naprawiał garnki. Jest wiele ciekawych postaci. To są ludzie, którzy wiedzą gdzie żyją, którzy to kochają i przekazują z pradziada na młodych ludzi i cieszymy się, że Żywiecczyzna jest tak bogata w te zwyczaje - dodaje Maciejowski.

Dziady wręczyły wojewodzie śląskiemu sianko, a prezydentowi Katowic kożuch

Dziady wręczyły wojewodzie śląskiemu sianko, które jest symbolem urodzaju.

- Spodziewałem się, że będzie wesoło, to jest bardzo ważne, że mówimy o tradycji województwa śląskiego, która w różnych częściach województwa jest bardzo różna. Bardzo fajnie, że kolędnicy z Żywiecczyzny przyjechali do nas, żeby mogli ich zobaczyć mieszkańcy Katowic - mówi Marek Wójcik, wojewoda śląski.

Marcin Krupa, od kolędników rózgą po nogach nie dostał, ale otrzymał za to kożuch i sianko.

- Na szczęście nie dostałem po nogach, ale zostałem osaczony przez dziadów żywieckich. Jedne wręczył mi futro, podobno prosto z Ameryki, drugi całą walizkę słomy, która świadczy o dobrobycie. Sporą dawkę tego kolorytu otrzymaliśmy - powiedział Marcin Krupa, prezydent Katowic.

Dziady z Żywiecczyzny przyjeżdżają do Katowic co roku i zapraszają do wspólnego kolędowania i świętowania na Żywiecczyźnie. A to świętowanie już 26 stycznia w Milówce, Żywcu i Bielsku-Białej. To właśnie tam zobaczymy barwne korowody w których bierze udział 700 dziadów.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki