Prokuratura domagała się przeprosin oraz pięciu miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych. Obrona wnosiła o uniewinnienie. Pisarz od początku nie przyznawał się do zarzutu znieważenia Andrzeja Dudy. Tłumaczył, że wpis miał być wyrazem krytyki prezydenta.
Pisaliśmy o kulisach tej sprawy: Pisarzowi grozi kara pozbawienia wolności do lat 3. Co dalej z Żulczykiem?
– Jakie mamy możliwości działania, gdy władza zachowuje się źle, głupio, gdy władza kłamie? Czy władza może nas pouczać, w jaki sposób ją krytykować? – pytał w mowie końcowej przed sądem. Sąd zdecydował, że nie może i uniewinnił Jakuba Żulczyka.
Pisarza reprezentował w sądzie mecenas Krzysztof Nowiński, a Michał Rusinek przygotował ekspertyzę i zeznawał w charakterze świadka. Językoznawca przedstawił opinię filologiczną dotyczącą wpisu Żulczyka, biorąc go w obronę. 5 stycznia zakończyła się rozprawa w sprawie rzekomego znieważenia prezydenta RP przez Jakuba Żulczyka. Dziś ogłoszono wyrok.
Sąd zgodził się z argumentacją pisarza, który mówił:
[…] …to władza jest dla nas. Ma nas reprezentować i nam pomagać. A my mamy prawo - a nawet powinniśmy - reagować, gdy ta władza działa przeciwko naszym (i również swoim) interesom. Nawet kosztem bon-tonu, savoir vivru, ładnej polszczyzny i dobrego wychowania. […]
I uznał, że Jakub Żulczyk jest niewinny. Wyrok nie jest prawomocny stronom przysługuje prawo złożenia wniosku o napisanie uzasadnienia tego orzeczenia.
Jakub Żulczyk zadebiutował w 2006 roku dobrze przyjętą książką "Zrób mi jakąś krzywdę... czyli wszystkie gry video są o miłości". Po niej przyszło określane powieścią emo "Radio Armageddon", historia grupy nastolatków z prywatnego liceum, zakładających zespół rockowy. Żulczyk napisał też horror i książeczkę dla dzieci, ale minęło parę lat, zanim jego nazwisko stało się rozpoznawalną marką.
W 2014 roku ukazało się "Ślepnąc od świateł". Za tę rozedrganą emocjami i rozpisaną na działki, historię warszawskiego dilera, dostał nominację do Paszportów Polityki. Cztery lata później książka doczekała się ekranizacji, serial miał świetne recenzje. W kolejce do sfilmowania czeka też ośmisetstronicowy thriller z warmińsko-mazurskiej prowincji – "Wzgórze psów".
Trzy lata temu ukazała się ostatnia powieść – okrutna, wywrotowa, „antypolska” – jak można przeczytać w notce o niej. "Czarne słońce" jest efektownym zderzeniem literackich gatunków – thrillera, dystopii, kryminału noir, powieści drogi, dramatu psychologicznego i zaskakującej książki o miłości.
Żulczyk w "Czarnym słońcu" roztacza wizję przyszłości, która przeraża. Fikcja literacka ociera się niebezpiecznie o potencjalną niedaleką rzeczywistość. W rządzonej przez faszyzujący i klerykalny rząd Ojca Premiera Wielkiej Polsce nie ma miejsca dla Obcych. Unia Europejska to przeszłość, a w Bieszczadach powstają obozy koncentracyjne dla uchodźców. Język "Czarnego słońca" jest przemocowy, brutalny, wulgarny. To lektura na otrzeźwienie, prowokująca. Taki Jakub Żulczyk ma styl.