Iga i Wiktor, Amelia i Janek bardzo się kochają, a jednak nie jest im łatwo. Janek zajmuje się trójką przybranych dzieci, jest zmęczony jak młoda, samotna mama i dokładnie tak się czuje. Amelii, jego żony, całymi dniami nie ma w domu.
– Mężczyzna, który zajmuje się dziećmi, kiedy kobieta pracuje, to w Polsce wciąż margines. Chciała Pani dodać nam odwagi do zmiany? Zna Pani takie pary?
Krystyna Mirek: Chciałam pokazać, że samotność nie ma płci. Jest tak samo trudna dla kobiet jak i dla mężczyzn. A także to, że świat zmienia się na naszych oczach. Role społeczne przestają być tak sztywne jak kiedyś. Ale przede wszystkim jest to opowieść o potrzebie uważności na drugiego człowieka. Słuchania się nawzajem. Czasem robimy coś dla drugiej osoby, poświęcając się, trudząc, ale nie pytamy wprost, czy ona tego chce, czy w taki właśnie sposób, za taką cenę. Zakładamy, że wiemy, co dla drugiej osoby jest najważniejsze. Tymczasem można się bardzo pomylić. Szczera rozmowa pomaga. Kibicowałam ogromnie tej parze. Myślę, że wiele osób będzie się mogło odnaleźć w ich historii swój los, choć pod wieloma względami są wyjątkowi. Ale jedno ich doświadczenie jest powszechnie znane: kochają się bardzo, a nie mogą porozumieć.
Iga jest szczęśliwa w związku, wychowuje dwóch synków, ma pracę, którą lubi. Ale przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć. Jej ojciec alkoholik wyczuwa w powodzeniu córki okazję życia. Skutecznie miesza w jej małżeństwie, doprowadzając do pierwszej bardzo poważnej kłótni. Co z tym wszystkim ma wspólnego tajemniczy list, który przeleżał na poczcie za wielkim regałem ponad dwadzieścia lat? Czy zawiera jakieś ważne informacje? Jak może się zmienić czyjeś życie, kiedy dostanie wiadomość z dawnych czasów?
– Wiele kobiet utożsami się z Igą. Niejedna Polka dorastała i żyje w cieniu pijącego ojca. Znajdzie w „Dziewczynie z mojego nieba” jakieś wskazówki dla siebie?
K.M: Tak, to niestety doświadczenie pokoleniowe. Kiedyś w wielu domach był obecny alkohol. Często w ogóle nie uważano tego za problem, lecz normę. Wspieraną przez naszą polską gościnność, która jest wspaniała, ale ma też swoje ciemne strony np. nakłanianie do picia, tradycje, że wiele ważnych wydarzeń świętuje się alkoholem. Dlatego dziś mamy tak dużo tak zwanych DDA czyli Dorosłych Dzieci Alkoholików, które dźwigają problemy wzięte z rodzinnych domów przez całe życie. Dobrze, jeśli mają tego świadomość, wtedy mogą sobie pomóc. Ludzie mają różne historie, każda jest inna, niektóre bardzo dramatyczne, ale łączy je jedno. Dziś można sobie pomóc. Są odpowiednie terapie, książki. I nigdy nie dość powtarzania, że alkoholizm to poważny problem, zwłaszcza w tych domach, w których są dzieci. Nie można go bagatelizować.
– Pani książki łączy optymistyczne zakończenie, ale w trzeciej części „…nieba” tak mocno pogmatwała Pani losy bohaterów, że o to zakończenie można być niespokojnym. Proszę zdradzić, możemy liczyć na happy end?
K.M: W moich książkach zawsze jest nadzieja. Nie każdy bohater wygra swoją bitwę, w życiu też nigdy tak się nie zdarza. Ale można być spokojnym, że ci, którzy najbardziej się starają, dotrą do celu. I realnym świecie też tak jest. Kto wytrwale szuka rozwiązań, znajdzie je. Uda mu się wyjść z problemów i znaleźć szczęście.
Książka „Dziewczyna z mojego nieba” Krystyny Mirek dostępna w najlepszych sieciach księgarskich i księgarniach stacjonarnych oraz internetowych, w tym na www.vivelo.pl jak też w wersji e-book m.in. na empik, virtualo, woblink.pl, legimi.pl, publio.pl, ebookpoint.pl.