W książce „Miller, twardy romantyk” o tym jednym z najpopularniejszych polityków opowiadają najbliżsi, ale także czołowi gracze z politycznego boiska. Zarówno ci, z którymi się Miller zgadzał, jak i ci, z którymi toczył spory. Zanim został twarzą polskiej lewicy Leszek Milller służył do mszy, przewodniczył zakładowej komórce ZSMP, piął się po szczeblach partyjnej kariery. Zapewne nie przewidywał, że funkcje sekretarza Komitetu Zakładowego PZPR, I Sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Skierniewicach, a w końcu Sekretarza KC zostaną mu kiedyś wypomniane. Umiarkowani przeciwnicy zaliczyli go do byłej nomenklatury, najzajadlejsi określali jako czerwoną świnię, płatnego zdrajcę, pachołka Rosji czy po prostu komucha.
Na przekór ich atakom Miller robił swoje i niedługo po obradach okrągłego stołu wraz z dawnymi towarzyszami założył partię SdRP, która później przekształciła się w SLD. W 1993 stanął na czele Resortu Pracy i Polityki Społecznej. Uwieńczeniem politycznej kariery było stanowisko Prezesa Rady Ministrów. Na pamięć wszystkich zasłużył sobie jako ten, który podpisywał traktat wprowadzający Polskę do UE.
Fakty z życia Leszka Millera znajdziemy w biografii pióra Kamila Szewczyka. Autor przygotowywał się do niej ponad rok. Z przeprowadzonych rozmów wyłonił się człowiek, który wszystko zawdzięcza swojemu uporowi i niezłomności. Człowiek, który nigdy się nie poddawał: ani w polityce, choć odnosił zarówno zwycięstwa, jak i porażki, ani w życiu prywatnym, choć śmierć niemal nie odebrała mu żony, zabrała syna i jemu samemu zaglądała w oczy.
Biografia wydana nakładem Wydawnictwa Harde pokazuje, że to, czego nikt nie może Millerowi odmówić to woli walki. Książkę można kupić w tym miejscu.