Dyzma_2_Harde

i

Autor: Materiały prasowe Dyzma_2_Harde

Wywiad z pisarką

Poznaj klasykę, która przeszła metamorfozę. Natasza Socha o redakcji „Kariery Nikodema Dyzmy” Tadeusza Dołęgi-Mostowicza.

2024-01-24 10:29

Bezrobotny prostak i cwaniak dzięki zbiegowi okoliczności i sprytowi dostaje szansę, by zbić fortunę i zrobić polityczną kariery. Mowa oczywiście o Dyzmie. Natasza Socha, pisarka z list literackich przebojów zredagowała „Karierę Nikodema Dyzmy” Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, najpopularniejszego pisarza międzywojnia. Nam opowiada o tym, jak przekłada się klasykę na język współczesny.

Co powiesz tym, którzy zarzucą nam zamach na oryginał?

Natasza Socha: Na pewno tacy się znajdą. Powiedzą z oburzeniem, że nie można zmieniać tekstu, który jest skończony, gotowy, a na zmiany autor nie ma wpływu! Jestem przekonana, że istnieje grupa ludzi, dla której grzechem jest ruszanie oryginału, ale czy nie oznacza to skazywania tych starych książek na powolną śmierć w zapomnieniu? Moje pokolenie być może jeszcze po Dyzmę sięgnie, bo pamięta serial…

O tak, z niezapomnianą rolą Romana Wilhelmiego.

Dokładnie. Za to młody czytelnik nie przebrnie przez to pierwsze wydanie. Przeczyta parę stron i rzuci książkę, bo wielu słów nie zrozumie. Uzna, że to nie jego język, nie jego historia. I dlatego wspaniale, że tej powieści daje się drugie życie. Na świecie od lat przerabia się klasyków, choćby Szekspira na współczesne wersje, adaptacje do teatru czy kina.

Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że kino pozwala sobie na adaptacje, z adaptacją książek dopiero powoli się oswajamy.

To coś nowego. Szansa dla młodszych pokoleń, które inaczej polegną na archaizmach. Odrzucą tę zakurzoną narrację. Nie zmieniliśmy w książce klimatu tej historii. Nie jest też tak, że z Dyzmy zniknęło zupełnie dawne słownictwo.

Język potoczny wciąż się zmienia. To proces. Jedne słowa zmieniają znaczenie, inne znikają, pojawiają się nowe. Trafiłaś w „Karierze Nikodema Dyzmy” na słowa, których nie znałaś, nie rozumiałaś. Były takie, które Cię rozbawiły?

Owszem. – Od oskomy bolą zęby – przeczytałam i musiałam sprawdzić, o co chodziło autorowi. Oskoma to ochota na zjedzenie lub wypicie czegoś albo uczucie drętwienia zębów po zjedzeniu słodyczy. Przypomniałam sobie, że mój dziadek używał tego słowa. Książkowy Dyzma patrzył na dziewczynę i to ona była tą słodyczą, od której miałyby go rozboleć zęby. Myślę, że tej sceny młodszy czytelnik by nie zrozumiał.

Pojawiła się też w książce biedka na dwóch kółkach. Można się domyślać, że chodzi o jakiś pojazd, ale w naszych czasach nikt takiego słowa nie używa i nie kojarzy. Plenipotent ­ moje pokolenie wie, co to znaczy, ale dziś powiemy pełnomocnik. Z kolei buchalter  to współczesny księgowy. Kiedy takich słów jest natłok, tekst staje się nieczytelny, męczący.  Czytelnik gubi sens, bo co chwila musi sprawdzać, co dane słowo oznacza.

Ubawiłam się mocno, czytając o lokaju, który zameldował, że „konie podano”. Dziś podajemy coś na talerzu. Nikt nie podaje w tym sensie zwierząt. Tego typu smaczków było sporo. Bawił mnie również przestawiony szyk w zdaniach.

Vlog Sławomira Kopra - najzabawniejsze momenty

Taka mowa a’la mistrz Yoda?

Tak i masa powtórzeń. Myślę, że te zmiany, których dokonałam, nie ujęły niczego książce, nie zdusiły klimatu lat 30. ubiegłego stulecia. Wygładziły ją, żeby czytelnik się nie zawieszał, a płynął z tekstem. Książka jest świetna. Autor był doskonałym obserwatorem życia i zawarł wiele szczegółów opisujących tamtą epokę. Był dowcipny, szczegółowy, staranny w opisach. I to zostało.

Poleciłabyś Dyzmę pod swoją redakcją młodym ludziom?

Oczywiście, bo to jest ciągle współczesna historia. W każdej z dziedzin naszego życia można wskazać jakiegoś Dyzmę. Kogoś, kto pojawia się znikąd i robi zawrotną karierę. Pamiętam, jak parę lat temu przyjechał do Polski projektant mody z Londynu. Polak, który ogłosił, że skończył wszystkie najlepsze szkoły, czym przyciągnął celebrytów i zaczął odnosić sukcesy na salonach. Były wywiady, gale, aż nagle okazało się, że on nigdzie nie studiował i niewiele potrafi. Dziś już go nie ma na naszym rynku, zniknął.

Każda branża ma swojego Dyzmę, a polityka w szczególności. To pokazuje, że ta książka zawsze będzie aktualna. Dyzmom często pomaga przypadek. Niewiele im trzeba.  Czasem wystarczy milczeć. Natalia Janoszek nie prostowała tego, że jest wielką gwiazdą. Zamieszczała ogólne wpisy o sukcesach filmów, w którym wystąpiła, pokazywała zdjęcia z Cannes. Fani jej gratulowali, a ona niczego nie wyjaśniała. Dokładnie tak samo robił Dyzma, a potem zaczął się świetnie odnajdywać w nowej sytuacji. Był mistrzem lawirowania – ktoś mu coś powiedział, on po nim powtórzył i wychodziło na to, że jest mądry, wykształcony i ma nosa do polityki. A kiedy nie rozumiał, co do niego mówiono, wymownie milczał.

Jaką książkę chętnie byś zredagowała, co Twoim zdaniem warto by teraz „odkurzyć”?

„Trędowatą” Heleny Mniszkówny. Ta książka ocieka lukrem. Czuję, że historia uczucia, które wybucha między ordynatem Michorowskim i guwernantką Stefanią Rudecką porwałaby i dzisiaj. Wspaniale byłoby zrobić z tej historii gorące love story, ale bez wszechobezwładniającego kiczu i opisów omdleń przy każdym spojrzeniu.

Książka „Kariera Nikodema Dyzmy” Tadeusza Dołęgi-Mostowicza dostępna w najlepszych sieciach księgarskich i księgarniach stacjonarnych oraz internetowych, w tym na vivelo.pl, jak też w wersji e-book m.in. na empik, virtualo, woblink.pl, legimi.pl, publio.pl, ebookpoint.pl. Premiera 10 stycznia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają