– Różni nas tylko płeć, a łączy cała reszta: od ściągającej nam wiecznie na głowę kłopoty skłonności do robienia czegoś, zanim to przemyślimy, aż po "nabożeństwo" do wszelkich robót domowych, o wiecznym odchudzaniu się już nawet nie wspominając – opowiadał o niej w wywiadzie. O kim mówił Alek Rogoziński? O Róży Krull. Przyznaje, że główna bohaterka powieści, których jest autorem, pisarka Róża Krull, jest jego kobiecym alter ego. Różę zaprosił też do książki, która dziś ma swoją premierę, a jej akcja dzieje się w XVII wieku. Jak to możliwe? Właśnie za sprawą Krull poznajemy barwną historię hrabianki Julii Zasławskiej, która w obliczu bankructwa rodziny, zmuszona jest ruszyć z Paryża do Warszawy w poszukiwaniu bogatego męża. "Skradziony klejnot" od Wydawnictwa Harde jest pełną intryg komedią kryminalną, której akcję Alek Rogoziński umieścił na dworze samego Jana III Sobieskiego i Marii Kazimiery.
Jak nie raz deklarował, wychował się na powieściach Alexandre’a Dumasa, Marka Twaina, Arthura Conan Doyle’a czy Agathy Christie.
– Zawsze wolałem wszelkiego rodzaju literaturę awanturniczą albo kryminalną – przyznawał. Taki właśnie jest też najnowszy "Skradziony klejnot", z całą pewnością ma w sobie coś z klimatu powieści awanturniczej.
Pozostaje pytanie, dlaczego autor wybrał barok?
– Nie było wcześniej ani później okresu, który cechowałby taki przepych i fantazja. Kocham barok, wszystko wówczas tliło się kolorami, kapało złotem. Warszawę w tamtych czasach nazywano Paryżem Wschodu – zachwyca się epoką. Barokowym można by nazwać styl, w jakim pisze. "Skradziony klejnot" pełen jest przebogatych opisów ówczesnej mody, nie tylko damskich sukien, męskie stroje też zachwycają przepychem. Króciutki cytat na pobudzenie wyobraźni:
(…) Nawet, teraz kiedy nie musiał przecież się specjalnie stroić, miał na sobie długi błękitno-złoty szustokor o skróconych rękawach, wykończonych szerokimi, koronkowymi mankietami i zaopatrzony w niezliczoną ilość zdobnych guzików, oraz sięgające do kolan i idealnie opinające jego zgrabne nogi spodenki culotte. Do tego pod brodą koronkową chustkę, a w rękach błękitny kapelusz o wywiniętym z przodu rondzie, ozdobiony kilkoma strusimi piórami. Wszystko wykonane z najpiękniejszych i najdroższych materiałów, subtelnie i z wyczuciem łączące elegancję z ekstrawagancją (…)
Nie tylko moda, zjawiskowe są również opisy kulinarne. Sama Julia Zasławska, choć przecież wychowana w Paryżu była onieśmielona widokiem polskich stołów:
(…) Jeśli dotychczas uczty u Króla Słońce wydawały jej się szczytem zbytku i luksusu, teraz musiała przyznać, że kolacja u Marysieńki w niczym nie ustępowała tym, jakie wydawano w Wersalu, a może nawet je przewyższała. Zaserwowano tu rozliczne chude wędliny i paszteciki. Z ogromnych waz słudzy nalewali na talerze czerwony barszcz z uszkami i zupę cebulową. Wśród mięsiw królowała pieczeń barania, ale hrabianka zauważyła też co najmniej cztery różne gatunki dziczyzny oraz rozmaity drób. Ponadto podano liczne dania z ryb gotowanych z jarzynami, upieczonych z marynatami lub przygotowanych w galarecie. Gdy tylko Marysieńka zasiadła do stołu, pojawiła się przed nią jej ukochana perliczka. Na stołach rozstawiono też błyskawicznie patery z cietrzewiami i głuszcami, serwowanymi z buraczkami albo czerwoną kapustą (…)
Trzeba dodać, że autor "Skradzionego klejnotu", solidnie sprawdził realia.
– Zanim zacząłem pisać, dużo czytałem o ówczesnej modzie, której elementy nieustannie inspirują projektantów, kuchni, sposobach przygotowywania kosmetyków, przeglądałem albumy o XVII-wiecznej architekturze – opowiada. Za inspirację opisów wnętrz posłużył warszawski Pałac Kazimierzowski.
– Pałac w stylu wczesnego baroku zaprojektował Włoch Giovanni Trevano dla króla Władysława IV. Wszystkie sceny w "Skradzionym klejnocie", które toczą się na dworze Marysieńki, umiejscowiłem właśnie w Pałacu Kazimierzowskim – zdradził autor.
Rogoziński nigdy nie krył swoich fascynacji Joanną Chmielewską, nazywając pisarkę swoją mistrzynią i niedoścignionym wzorem. W młodości z upodobaniem zaczytywał się w jej książkach. Sam pisze z humorem, o tym wiedzą jego wierni czytelnicy i czytelniczki. Nie będą zawiedzeni, sięgając po "Skradziony klejnot".
Pytany niedawno przez dziennikarkę o swoją najzabawniejszą scenę, wskazywał spowiedź w świątecznej powieści "Dom (nie)spokojnej starości". Niejeden epizod ze "Skradzionego klejnotu" ma szansę zająć pierwsze miejsce w tym rankingu. Słowo o fabule. Pierwszego dnia pobytu Julii Zasławskiej w pałacu w Wilanowie ktoś kradnie kolię należącą do samej królowej. Klejnot wyjątkowy, bo Marysieńka niemal się z nim nie rozstaje, przypisując mu iście magiczną moc. Trzeba było niezłego fortelu, by go zdobyć. Kto ukradł kosztowności, dlaczego giną damy dworu, czy Julia znajdzie męża? Intryga wciąga i do ostatniej chwili nie wiadomo kto i co skrywa i komu można zaufać. Jest śmiesznie, nawet wybuchowo. Ocenią to ci, którzy sięgną po tytuł.
Alek Rogoziński debiutował siedem lat temu, od tego czasu wydał dwadzieścia dwie powieści, jedną z nich przeniesiono nawet na teatralne deski, ale takiej książki jak ta, jeszcze nie napisał. "Skradziony klejnot", to komedia kryminalna z epoki! Dziś ma swoją premierę!
"Skradziony klejnot", Alka Rogozińskiego od Wydawnictwa Harde dostępny jest w najlepszych sieciach księgarskich i księgarniach stacjonarnych oraz internetowych, w tym na www.wiemiwybieram.pl, jak też w wersji e-book m.in. na woblink.pl, legimi.pl, publio.pl, ebookpoint.pl. Wydawnictwo Harde zaprasza na stronę www.harde.se.pl oraz na Facebook.com i Instagram - @hardewydawnictwo.