Prezentujemy fragment książki "Szczątki. Kod 148: morderstwo" Janusza Onufrowicza
[…] Mieszkanie było zadziwiająco ładne i luksusowo urządzone jak na kamienicę w tej rozpadającej się dzielnicy. Widać, że właściciel mieszkał tu, bo lubił. Nie miał problemów z pieniędzmi.
Salon, podobnie jak wszystkie pomieszczenia mieszkania, był przestronny i wysoki. Jedna ze ścian, najdalsza od drzwi, odarta została z tynku. Nierówna faktura cegły otaczała zabytkowy kominek. Resztę ścian pokrywały tapety z tkaniny w stonowanych pastelowych kolorach. Na podłodze z ciemnego drewna odcinał się gruby, dobrej jakości dywan, na którym poustawiano solidne, ciężkie meble z drewna, obite purpurowym materiałem: fotele, kanapę, podłużny stolik. Stało tu też kilka szafek w różnych rozmiarach, przeszklonych i nie. A na wielkich oknach zaciągnięto grube atłasowe zasłony jak kurtyny w teatrze.
Całość kojarzyła się z muzeum. Scenografią z filmu kostiumowego. Przełom dziewiętnastego i dwudziestego wieku. Ale ktoś, kto projektował to wnętrze i tu mieszkał, nie miał zamiaru ukrywać, że to tylko taka stylizacja. Nowoczesność w takim stylu.
W kluczowych punktach technicy rozstawili reflektory, żeby mocne światło jak najrówniej wydobyło każdy szczegół i odkryło to, co mogło pomóc w śledztwie. Żarówki rzucały na ściany niepokojące cienie. Od zapachu zakrzepłej krwi i śmierci cierpła skóra na plecach. Muchy już interesowały się denatem. Ich bzyczenie dopełniało wrażenia nieznośności sytuacji.
Nagi trup znajdował się na jednym z foteli. Morderca tak jak w poprzednich przypadkach rozczłonkował ciało. Odciął od tułowia głowę i kończyny. A potem przyszył je według swojej chorej fantazji. W miejscu głowy była przyszyta prawa noga. Lewa noga znajdowała się na miejscu lewej ręki. Prawa ręka przyszyta była do tułowia w miejscu prawej nogi. Lewa ręka tam, gdzie normalnie była prawa. Głowa… Ją zabójca umieścił w miejscu lewej nogi.
Na ciele nie było śladów krwi. Cięcia były równe i czyste. Szwy zrobione szarą dratwą układały się starannie i prawie zlewały z kolorem skóry.
Fiodor starał się unikać wzrokiem twarzy zamordowanego. Jego oczy i usta otwierały się szeroko, jak tunele, które chciały wessać uwagę patrzących. Błagały o współczucie. Albo miały pretensję, że nikt temu nie zaradził. Blada skóra zaczynała już nosić pierwsze znaki rozkładu.
I to cholerne, ciężkie brzęczenie much.
Chaotyczny kształt poskładany z ludzkich kawałków… Siedział? Półleżał?… W fotelu na tle tapety. A za fotelem morderca rozbryzgał na ścianie krew, która tworzyła rozłożony ogon upiornego pawia.
Nie da się do tego przyzwyczaić. Dziesięć lat w policji w wydziale zabójstw nie zmieni twojej wrażliwości. To kłamstwo, jeśli ktoś twierdzi inaczej. O ile, rzecz jasna, masz wrażliwość. Z każdym kolejnym trupem, którego widzisz, uczysz się tylko lepiej nad sobą panować. Udawać spokój i chłód wobec zbrodni. Tego przecież oczekuje się po śledczych. Profesjonalizmu i niezmąconego emocjami umysłu. Fiodor Gralecki umiał założyć maskę obojętności od wielu lat.
Nieokreślone myśli krążyły mu po głowie. Dym. Strzępy słów, które nie układały się w odpowiedzi. Jest człowiek. Pełen życia i energii… A za chwilę zmienia się w martwe kilogramy mięsa. Fiodor nie umiał nawet jasno zdefiniować tego, co go trawi. Po prostu martwe ciało tak bardzo różniło się od człowieka, że nie umiał tego pojąć. Stanęły mu przed oczami obrazy z dzieciństwa. Płonący dom, w którym zginęli jego rodzice i brat. Zgliszcza. Zwęglone szczątki najbliższych.
Zanim zaczął zadawać sobie pytania: czym jest życie? jaki jest sens? i tym podobne, wrócił do rzeczywistości.
Uspokoił oddech.
Chłodno omiatał wzrokiem miejsce zbrodni. Starał się znowu maksymalnie rozluźnić. Jedynie usta lekko mu się napięły, tworząc ledwie zauważalny dziubek.
– Rozkręca się… – rzucił refleksyjnie Konrad.
– Serio? – mruknął w odpowiedzi Gralecki, nie przestając gapić się niby na ciało, a tak naprawdę w punkt gdzieś w tamtym kierunku, ale poza tym salonem, tą kamienicą i tą chwilą.
– Aha… – niższy policjant spojrzał na partnera jak uczniak wyrwany do odpowiedzi. – Czego nie zauważyłem?
– Rozejrzyj się jeszcze raz.
– I pomyśl? – Konrad westchnął i uniósł pytająco brwi.
– Jakby się dało… – mruknął Fiodor i ruszył z miejsca, w którym stał przez dobre kilka minut. Przeskanował już miejsce z szerszej perspektywy, przyszła pora na szczegóły. Zatrzymał się przy fotelu z trupem i przyglądał rozbryźniętej krwi.
– No tak, ten jest pierwszy – stwierdził Konrad. – Tylko znaleźliśmy go dopiero teraz.
– Jeszcze będą z ciebie ludzie – rzucił Gralecki.
– Połowa przyjemności po mojej stronie… […]
Książka "Szczątki. Kod 148: morderstwo", Janusza Onufrowicza dostępna w najlepszych sieciach księgarskich i księgarniach stacjonarnych oraz internetowych, w tym na www.wiemiwybieram.pl, jak też w wersji e-book m.in. na woblink.pl, legimi.pl, publio.pl, ebookpoint.pl. Wydawnictwo Harde zaprasza na stronę www.harde.se.pl oraz na Facebook.com i Instagram - @hardewydawnictwo.