Dwie kobiety i jeden mężczyzna żyją w miłosnym trójkącie. Czy są o siebie zazdrośni?
Miłosne trójkąty od zawsze budzą mieszane uczucia w społeczeństwie. Jednych fascynują, dla innych to układ nie do przyjęcia. Alana, Kevin i Megan tworzą właśnie taki trójkąt i nie widzą w swoim związku nic nadzwyczajnego. "Główna różnica polega na tym, że masz dodatkowego partnera, którego kochasz i o którego troszczysz się, i którego uczucia musisz wziąć pod uwagę" - mówiła Alana w wywiadzie udzielonego dla "The New York Post". "Wszyscy mieszkamy razem. Megan wprowadziła się zaledwie rok po tym, jak zaczęliśmy się spotykać" - pokreślą Alana. Zarówno Alana, jak i Megan są biseksualne. Ponoć ich rodzina i znajomi im kibicują, a niektórzy nawet zwracają się o poradę. A jak z zazdrością w takiej relacji? Okazuje się, że ta nie istnieje w ich poliamorycznym związku. "W rzeczywistości w ogóle nie doświadczamy zazdrości w naszym związku. Wszyscy po prostu robimy, co w naszej mocy, aby każdemu partnerowi poświęcić równą uwagę" - czytamy w artykule.
Wymienili największy minus życia w trójkącie
Jednak życie w miłosnym trójkącie wcale nie jest wcale usłane różami. Jak każdy związek ma swoje plusy i minusy. Alana nie kryje, że negatywną stroną posiadania dodatkowej osoby w związku jest to, że podejmowanie decyzji "co zjeść i obejrzeć" zajmuje im znacznie więcej czasu.