Popularność roślin doniczkowych rośnie. Rzadkie okazy kwiatów kosztują nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych

i

Autor: SHUTTERSTOCK Popularność roślin doniczkowych rośnie. Rzadkie okazy kwiatów kosztują nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych

Listy do redakcji

Kwiaty doniczkowe stały się jej obsesją, teraz przestrzega innych. „Mąż mnie zostawił, bo nie chciał już mieszkać w dżungli”

2023-05-12 16:11

Kwiaty doniczkowe przeżywają renesans. Moda na rośliny w domy rozkwita na nowo, a miłośnicy takiej zieleni są gotowi wydać nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych na rzadkie okazy monstery, filodendrona czy storczyka. Nie brakuje także osób, które nie mogą się powstrzymać przed kupnem kolejnej rośliny, nawet jeśli mają już taką w swojej kolekcji. Niektórzy są wręcz uzależnieni od kupowania i kolekcjonowania kwiatów tak jak Elżbieta, której rośliny przesłoniły miłość do męża.

Fora internetowe poświęcone kwiatom pełne są zdjęć i wyznań typu „poszłam do Biedronki po bułki, kupiłam monsterę, skrzydłokwiat i zamkiokulkasa”. Furorę robi ostatnio także mem, na którym miłośniczka roślin doniczkowych, odciągana przez partnera, desperacko próbuje chwycić kwiat ze sklepowej półki, tłumacząc, że takiego jeszcze nie ma. To właśnie ten obrazek skłonił naszą czytelniczkę Elżbietę, by napisać do nas list.

Kwiaty doniczkowe stały się jej obsesją, teraz przestrzega innych. „Mąż mnie zostawił, bo nie chciał już mieszkać w dżungli”

Wszystko zaczęło się w pandemii – zaczyna swój list Elżbieta i kontynuuje – spędzałam więcej czasu w domu i zaczynałam wydziwiać. Wpadłam na pomysł odświeżenia mieszkania, a później przyszedł czas na dodatki. Inspiracji szukałam oczywiście w Internecie. Na wszystkich zdjęciach były piękne palmy, monstery i inne kwiaty, które prezentowały się zjawiskowo. Pomyślałam, że to jest to, czego szukam. Podczas cotygodniowych zakupów spożywczych, na które zawsze jeździłam z mężem, wypatrzyłam w markecie sporych rozmiarów monsterę za 30 zł. Namówiłam Mariusza, żebyśmy kupili takie dwie. W momencie, gdy przynieśliśmy je do domu, przepadłam. Zaczęłam szukać informacji o tym, jak pielęgnować monsterę. Wynajdywałam super domowe odżywki i sposoby na to, by miała najpiękniej podziurawione liście. Zapisałam się do różnych grup na Facebooku, gdzie ludzi chwalili się sowimi kwiatami. Wszystkie mi się podobały! Z czasem przy każdej wizycie w sklepie kupowałam kolejne okazy. Mało tego, biegałam po klatce schodowej w swoim i okolicznych blokach i skubałam szczepki kwiatów, powiększając swoją kolekcję. Uwagi męża, Mariusza, o tym, że nie ma miejsca na nowe, puszczałam mimo uszu. Jednak z czasem rośliny stały się moją obsesją, a rozmowy z Mariuszem zawsze przeradzały się w kłótnię o to, że dom zaczyna przypominać dżunglę, a ja jestem jak w transie. Miarka przebrała się, kiedy na aukcji upolowałam za 1500 zł syngonium Red Spot Tricolor i zapłaciłam z konta męża. Wtedy się wściekł i wykrzyczał, że ma już dość mieszkania w dżungli i wydawania jego ciężko zarobionych pieniędzy na chwasty. Wyszedł i wrócił po kilku godzinach. Powiedział, że ma tego już serdecznie dość, że nie można już ze mną o niczym porozmawiać, że żyje w innym świecie i że wielokrotnie próbował do mnie dotrzeć, ale już mu się nie chce. Poddaje się i chce rozwodu. Na początku się nie przejęłam. Pomyślałam, że się wkurzył i przejdzie mu jak zawsze. Otrzeźwienie przyszło kilka miesięcy później, gdy się wyprowadził i przyniósł pozew. To było jak kubeł zimnej wody. Nie chce opisywać, co przeżywałam jedynie zwrócić uwagę, że każde uzależnienie niszczy. Wydawać by się mogło, że rośliny to takie nic - „Elcia zwariowała, kupiła kolejnego kwiatka”. Jednak uzależnić można się od wszystkiego, a to ma wpływ nie tylko na nas, ale i naszych bliskich. Na szczęście u mnie wszystko dobrze się skończyło. Było trochę jak w filmie „Wyznania zakupoholiczki”. Pozbyłam się większości kwiatów, niektóre sprzedałam, inne oddałam znajomym z forów. Najważniejsze, że udało mi się w końcu dogadać z mężem. Bo choć moja obsesja na przelała czarę goryczy, to problemy w małżeństwie zaczęły się już wcześniej i zrozumiałam to na terapii dla par, na którą się zdecydowaliśmy. Jednak chciałabym przestrzec innych, że rośliny to fajne hobby, dopóki tylko w tej sferze pozostają. Gorzej, gdy zaczyna się to przeradzać w obsesję. Ostatnio napisała do mnie dziewczyna, która chce wziąć pożyczkę, by kupić super rzadką kolekcjonerską monsterę. Mam nadzieję, że uda mi się ją odwieść od tego pomysłu – zakończyła nasza czytelniczka.

ZOBACZ TEŻ: Tak ubierają się eleganckie kobiety po 60-tce. Stylizacje, dzięki którym będziesz wyglądać młodo i szykownie. O tym modna kobieta nigdy nie zapomina

Sonda
Często kupujesz kwiaty doniczkowe?
Tańczące z promocjami 11.05.2023

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki