26-latka przez rok żyła w zamkniętym klasztorze
Na zamknięcie w klasztorze zdecydowała się za namową swojego przyjaciela. Kiedy Eloise Skinner odbywała staż prawniczy w Nowym Jorku, jej kolega opowiedział jej o "eksperymentalnej wspólnocie duchowej". To zaintrygowało młodą prawniczkę, która postanowiła postawić wszystko na jedną kartę i przeniosła się do Lambeth Palace, który znajdował się w centrum Londynu. - Dziwnie było przyjechać prosto z serca miasta na spokojne tereny centrum duchowego, ale zawsze dawało mi to natychmiastowe poczucie spokoju - wspomina swoje pierwsze chwile w klasztorze Eloise w rozmowie z tabloidem "Metro". - Inni członkowie mojej grupy byli mieszanką wieku i pochodzenia - mężczyźni i kobiety, z różnych krajów i kultur - dodała kobieta. A co działo się za zamkniętymi drzwiami klasztoru?
Opowiedziała, jak wygląda życie w klasztorze
- Dużą część dnia spędzaliśmy w ciszy. Czasami nawet całe dni - wyjaśnia młoda prawniczka. Było to dla niej nie lada wyzwanie, gdyż do tej pory nie potrafiła żyć w ciszy i za wszelką cenę starała się ją wypełniać zajęciami. Jak wyglądało jej życie w klasztorze? Dzień zaczynał się od modlitwy, potem uczestnicy pobierali poranną naukę, a następnie wykonywali powierzone im zadania, na przykład udzielając się w wolontariacie, po czym czekał na nich obiad, popołudniowa nauka i wieczorna modlitwa. Każdy dzień wyglądał podobnie. - Nadało to każdemu dniu kształt, poczucie rytmu i ciągłości dni, których czasami brakuje współczesnemu życiu. Przewidywalność każdego dnia pozwoliła mi doświadczyć małych rzeczy z większą uwagą i świadomością - mówi Eloise w rozmowie z mediami. - Moje doświadczenie we wspólnocie klasztornej z pewnością ukształtowało moje postrzeganie świata i nie żałuję tego - było to jedno z definiujących doświadczeń w moim życiu - dodaje. Eloise Skinner po wyjściu z klasztoru napisała dwie książki, a także przekwalifikowała się na psychoterapeutkę i obecnie specjalizuje się w terapii egzystencjalnej.