Mimo świadomości, że ochrona przed promieniowaniem jest konieczna nie tylko dla urody, ale i dla zdrowia, większość z nas nie używa filtrów w codziennej pielęgnacji. Jeśli już sięgamy po krem z SPF, to najczęściej ląduje on w wakacyjnej kosmetyczce i znika z niej zaraz po powrocie z urlopu. Promieniowanie kojarzy nam się z latem, gdy słońce świeci najdłużej i najmocniej, a zapominamy, że po pierwsze część promieni przenika przez chmury i szyby, a po drugie problemem są nie tylko fale UV, ale także światło niebiskie HV oraz IR, czyli podczerwień. Opaleniznę, czyli pojawienie się pigmentu w skórze, wywołuje głównie promieniowanie UVB, w Polsce najsilniejsze latem. Jednak to tylko 5% całego promieniowania UV docierającego do ziemi. Reszta, czyli aż 95%, to promieniowanie UVA, które jest na podobnym poziomie bez względu na pogodę i porę roku. Do tego dochodzi światło niebieskie HEV, emitowane nie tylko przez słońce, ale także przez wyświetlacze telefonów, komputerów, telewizorów oraz oświetlenie LED. To w dużej mierze przez HEV skóra po całym dniu przy laptopie nie wygląda dobrze – tłumaczy Wioletta Kaniewska, mgr farmacji i kosmetolog Samarité.
Zobacz także: To największy trend w makijażu na ten sezon. Sprawdź, jak go wykonać
Wpływ promieniowania UVA, UVB i HEV na skórę
Wszystkie rodzaje promieniowania działają niekorzystnie na naszą skórę, wywołując zarówno zmiany natychmiastowe, jak i takie, które widać dopiero po kilku miesiącach lub latach. Negatywny wpływ jest „kompleksowy”, bo obejmuje jednocześnie: przyspieszenie procesów starzenia, przebarwienia i zmiany barwnikowe, pogorszenie kondycji naczynek krwionośnych, zaostrzenie trądziku i stanów zapalnych, zwiększenie łojotoku, a nawet czerniaka lub inne nowotwory. Jak wyjaśnia Kaniewska: Promieniowanie UVA, przenikając głębiej niż UVB, uszkadza włókna kolagenu i elastyny. W efekcie skóra staje się wiotka, cienka, pojawiają się zmarszczki. HEV natomiast ma bardzo wysoką energię i generuje bardzo dużą ilość reakcji wolnorodnikowych. Ich nadmiar utrudnia proces regeneracji nawet u skór młodych.
Divine Skin Perfector SPF 50 – remedium na szkodliwe promieniowanie
Jak sprawić, aby stosowanie kremu z filtrem nie było problematyczną koniecznością a codzienną przyjemnością? Sięgnąć po Divine Skin Perfector SPF 50 od Samarité, który zawiera 6 filtrów mineralnych i organicznych, w tym chroniące przed HEV. Jego wodoodporną formułę oparto na lekkich, nawilżających emolientach, dzięki czemu nie pozostawia tłustego filmu i białych smug. Obecny w nim pigment delikatnie tonuje odcień skóry, więc to doskonały wybór dla osób, które nie lubią mocnego makijażu na co dzień – po nałożeniu sypkiego pudru czy też odrobiny bronzera lub różu może zastąpić tradycyjny fluid koloryzujący. Divine Skin Perfector SPF 50 kompleksowo wspiera młodość skóry – tłumaczy ekspert Samarité. I dodaje: Ten krem fotoprotekcyjny, oprócz filtrów UVA, UVB, HEV i IR, zawiera składniki działające antiaging i pielęgnująco. W jego składzie znajdziemy 34 cenne naturalne ekstrakty, w tym wiele ziół Samarité, nawilżające roślinne emolienty, niacynamid o niezwykle wielokierunkowym działaniu rozjaśniającym, seboregulującym i przeciwzmarszczkowym czy trokserutynę korzystnie wpływającą na podrażnienia i naczynka. Stosując Divine Skin Perfector SPF 50 możemy, ale nie musimy, stosować dodatkowo kremu nawilżającego. Jeśli skóra jest bardzo sucha lub wymaga dodatkowego wsparcia, można pod krem z filtrem nałożyć bezolejowy Divine Cream. Divine Skin Perfector SPF 50 należy nakładać na oczyszczoną skórę palcami, nie gąbeczką ani pędzelkiem. Po kilku minutach utworzy niewyczuwalną wodoodporną ochronną warstwę.