Zanzibar, to turystyczny hit wśród Polaków. Rajska wyspa od zawsze kusi słońcem, przyrodą i kuchnią. Ostatnio także mitem, że jest wolna od koronawirusa - przywódca republiki już w lipcu ogłosił koniec epidemii. Ostatnie dane dotyczące koronawirusa w Tanzanii pochodzą z maja ubiegłego roku. Tanzania nie wymaga testów od turystów., ponadto przybywający do kraju nie są także poddawani kwarantannie. O czym pisaliśmy tutaj.
ZOBACZ TEŻ: Tego nie zrobił nikt przed nimi. Kim są zdobywcy K2 zimą?
Turyści, którzy wypoczywali na Zanzibarze najedli się strachu. Jak donoszą lokalne media 16 stycznia doszło do pożaru w dwóch hotelach. Ogień wybuchł w północno-wschodniej części wyspy w miejscowości Kiwengwa. Płomienie pojawiły się w warsztacie hotelu Ocean Paradise, później dotarły do pomieszczenia, w którym przechowywano 4 tys. l paliwa. Lela Mohamed Mussa, minister turystyki i dziedzictwa Zanzibaru, poinformowała, że żywioł pochłonął budynek administracji hotelu, a następnie przeniósł się na sąsiedni obiekt - Tui Blue Hotel.
Z relacji minister wynika, że sytuacja w Ocean Paradise została szybko opanowana. Problemy pojawiły się przy gaszeniu pożaru w hotelu TUI. Pojazdy z armatkami wodnymi nie mogły wjechać na teren obiektu, dlatego trzeba było gasić ręcznie.
W hotelu należącym do TUI przebywało 209 turystów z całego świata. W Ocean Paradise Resort 129 osób. Wśród nich m.in. turyści z Polski i Rosji. Na szczęście nikomu nic się nie stało, większość osób akurat przebywała poza obiektem. Minister turystki zapewniła, że goście zostali ewakuowani i zakwaterowani w pobliskich hotelach. Rząd jednocześnie informuje, że pożary, to także ogromna strata finansowa dla Zanzibaru. Rocznie z Ocean Paradise do kasy państwowej wpływa ok. 1 mld szylingów tanzańskich czyli ok. 1 mln 700 tys. zł. Z hotelu TUI nawet dwa razy więcej. Właściciele mogą liczyć na wsparcie państwa ptzy odbudowie obiektów.