Morskie Oko, to niemal obowiązkowy punkt na trasie wśród turystów, którzy chcą obcować z dziką przyrodą, a przy okazji znaleźć się w malowniczej lokalizacji. W 1874 roku nad największym jeziorem polskich Tatr powstało pierwsze schronisko w Tatrach Wysokich. Od tej pory to miejsce cieszy się rosnącą popularnością. Wiosną i latem docierają tu istne tłumy. Jednak wielu twierdzi, że dopiero jesienią i zimą można zobaczyć góry w ich najpiękniejszej odsłonie dlatego także w grudniu nie brakuje amatorów górskich wędrówek. Przy czym słowo amator ma także znaczenie dosłowne. Nieroztropni turyści często są nie przygotowani do takich wypraw. Grudzień 2020 może należeć pod tym wglądem do kobiety, która Morskie Oko zdobyła w kołdrze.
ZOBACZ TEŻ: Krew i krzyki turystów. W Tatrach zeszła lawina, panują EKSTREMALNE warunki
„Tatry. Były klapki, były szpilki, czas na turystykę pościelową, dziś kobieta w kołdrze zdobyła Morskie Oko” - czytamy na Facebooku Tygodnika Podhalańskiego. Poświąteczna niedziela była w Tatrach słoneczna, jednak mróz nie odpuszczał. Najwidoczniej kobieta nie przewidziała trudnych warunków. -"To była grupka zagranicznych turystów. Widać, że nieprzygotowani do zimy, kobieta szła owinięta w kołdrę" – relacjonuje autorka zdjęcia. Internauci są podzieleni. Chwalą bohaterkę zdjęcia za wytrwałość ale i krytykują nieodpowiedzialność. Są też tacy, których cała sytuacja bawi i nie szczędzą złośliwości.
DALSZA CZĘŚĆ TEKSTU POD QUIZEM
A potem TOPR ma pełne ręce roboty przez takich pseudoturystow!
Pewnie decyzja o wyjeździe była na spontanie i zdążyła tylko kołdrę ze sobą zabrać.
A ja uważam,że trzeba tą panią pochwalić za wytrwałość i determinację.
Teraz widziałam już wszystko!
Dobrze że jeszcze materaca nie zabrała - komentują internauci
Tatry. Szpilki na Giewoncie mają konkurencję - czerwony stanik na Kozim Wierchu i kołdrę nad Morskim Okiem
Sytuacje takie, jak japonki czy szpilki na nogach turystów zdobywających górskie szczyty czy opisana wyżej turystka w kołdrze nad Morskim Okiem to nie jedyne tego typu historie. Mimo, że w górach nie ma żartów, a GOPR-owcy traktują każde wezwanie do ratowania życia poważnie, to jednak są to zdarzenia, które po pewnym czasie wywołują uśmiech. Tygodnik Podhalański wspomina również historię kobiety, która utknęła na Kozim Wierchu, a pomoc wzywała wymachując czerwonym stanikiem. „Ponieważ była ubrana w ciemną kurtkę i spodnie, trudno było ją dostrzec na tle szarych skał. Jedyną kolorową rzeczą, jaką miała, był czerwony biustonosz. Zdjęła go i zaczęła wymachiwać licząc, że w ten sposób zostanie zauważona” – opisuje gazeta.
Wszystkie podobne sytuacje można traktować z przymrużeniem oka, ale wybierając się w góry trzeba pamiętać o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Zanim wyruszymy na szlak, warto najpierw realnie ocenić swoją kondycję, zaopatrzyć się w niezbędne wyposażenie i odpowiednio zaplanować wyjście.