enoturystyka

Z pasji, marzeń i odwagi. Historia rodzinnej winnicy Silesian na Dolnym Śląsku

2024-09-04 5:04

Odważni i pełni miłości postawili na pasję, która owocuje wyjątkowym miejscem. W winnicy Silesian w Bagieńcu zaledwie 50 km od Wrocławia rodzina Mazurków tworzy klimat, który w niczym nie ustępuje najpiękniejszym regionom winiarskim na świecie.

Delikatnie nachylone ku słońcu pagórki, na których dojrzewają rieslingi, solaris czy jutrzenka, sielska atmosfera i ciepło bijące od rodziny Mazurków sprawiają, że w Bagieńcu można poczuć się jak w filmie, którego akcja rozgrywa się np. w Toskanii. Analogia jest uzasadniona, bo jeszcze do niedawna takie widoki w Polsce stanowiły rzadkość. Na szczęście wszystko się zmienia i być może niebawem przestaniemy używać określeń „polska Toskania” lub też „polska Prowansja”, a zaczniemy mówić np. o dolnosielskim klimacie, który oddaje jedno z win (Dolnosielskie) powstających w winiarni Silesian.

Winnica Silesian tętni życiem. Lawendowe pikniki, gotowanie na żywo i spacer z przewodnikiem

W niewielkiej, malowniczej wsi Bagieniec na Przedgórzu Sudeckim nietrudno odnaleźć odrestaurowane folwarczne zabudowania, w których dziś mieści się winiarnia Silesian. Nieopodal znajduje się winnica, lawendowe pole i szesnastowieczny pałac, do którego przejeżdżał niegdyś Goethe, żeby pisać wiersze. Pałac jest dziś trochę zapomniany, za to okolica tętni życiem. A dzieje się tak właśnie za sprawą rodziny Mazurków – taty Jarka, mamy Violi oraz ich córek Marysi, Soni i jej męża Esbena. Lawendowe pole, które urzeka zapachem i widokiem, to właśnie pomysł Soni. Kiedy fioletowe kwiaty bujnie rozkwitają i wabią motyle to znak, że czas na lawendową kolację z lokalnym jedzeniem i trunkami z winnicy Silesian. Oprócz lawendowych uczt, w sezonie, co dwa tygodnie na dziedzińcu organizowane są spotkania z gotowaniem na żywo i muzyką. Mile widziane są tu także zwierzęta. Zresztą psiaki są tu gwiazdami. Moriego i Balbinkę, czyli dwa wiekowe (16 i 12 lat), Jack Russell Terriery oraz kundelka Rysia uwieczniono na etykiecie musującego Piesecco. Rysio zdobi także wino Piesékt, również musujące, zrobione metodą szampańską. Jaka jest różnica w powstawaniu obu win? O to z pewnością można zapytać właścicieli, którzy chętnie dzielą się swoją pasją. Niebawem można będzie także wyruszyć na winnicę z audioprzewodnikiem i wysłuchać opowieści o szczepie winorośli, przed którym się zatrzymamy. Sezon na spotkania z winiarzami oraz enoturystami kończy się winnym sylwestrem. Zazwyczaj z końcem wakacji odbywa się wielka impreza, która rozpoczyna nowy rok na winnicy. Po wielkim świętowaniu ruszają przygotowania do winobrania. Na miejscu nie ma bazy noclegowej, ale po sąsiedzku znajduje się hotel ze stadniną. A skoro padło już słowo stadnina, to trzeba wiedzieć, że konie to też ważna część historii winnicy Silesian.

Lawendowy piknik w winnicy Silesian

i

Autor: Archiwum prywatne/ Winnica Silesian Lawendowy piknik w winnicy Silesian

Winnica Silesian. Z miłości do ziemi, koni i historii

Pomysł założenia winnicy pojawił się w głowie Jarosława Mazurka w 2015 roku. Wcześniej był rolnikiem z ponad 30-letnim doświadczeniem i do dziś z powodzeniem uprawia zboże. Rodzina Mazurków od pięciu pokoleń zajmuje się także hodowlą koni. Na Dolny Śląsk przyjechali z Kresów, gdzie także hodowali konie. W Bagieńcu udało im się kontynuować tę pasję. Zaczęło się od sześciu klaczy rasy śląskiej (łac. Silesian, stąd nazwa winnicy), a dziś hodowla liczy blisko sto koni. Jarosław Mazurek szukał jednak pomysłu na rozwój. Podczas rodzinnej burzy mózgów pojawiały się propozycje uprawy ekologicznej soi i innych produktów zaliczanych do grupy „super foods”. Jarosław Mazurek ostatecznie postawił na wino.

- Mieszkałam wtedy w Kopenhadze – mówi Sonia Mazurek i dodaje – tato zadzwonił do mnie i złożył mi propozycję nie do odrzucenia. Powiedział, że zakładamy winnicę. Wtedy pełna ekscytacji razem z moim chłopakiem Esbenem spakowałam się i przyjechaliśmy do Bagieńca.

Pierwsze nasadzenia pojawiły się w 2016 roku. Pierwsza butelka wina trafiła do sprzedaży w 2018. Zakładanie i prowadzenie winnicy to długotrwały proces uczący cierpliwości - ale taki, który pozwala na nieustanną naukę i rozwój.

Pomarańczowe wino, o którym napisał Remigiusz Mróz powstaje w Winnicy Silesian

- Wszyscy rzuciliśmy się na edukację. Czytaliśmy o winie wszystko, co wpadło nam w ręce. Pracowaliśmy też w wine barach – mówi Sonia Mazurek. Wtóruje jej siostra Marysia, która studiowała agrobiznes we Wrocławiu. Gdy padła decyzja o założeniu winnicy, zmieniła temat swojej pracy na uczelni – napisała biznesplan zakładania winnicy, który został doceniony przez ekspertów. Zaprezentowała go nawet podczas konferencji w Bośni. Później pracowała w wine barach we Wrocławiu. Skończyła także studia winiarskie w Margaret River w Australii. Natomiast Jarosław Mazurek jest absolwentem pierwszego rocznika Podkarpackiej Akademii Wina, o czym można przeczytać nawet w jednym z kryminałów Remigiusza Mroza.

W „Ekstremiście”, trzecim tomie serii z Gerardem Edlingiem (miłośnikiem wina i kobiet), główny bohater rozpływa się nad Roter Rieslingiem z Winnicy Silesian. To pomarańczowe wino zachwyca go nutami róży, liczi i grejpfruta. Z zafascynowaniem opowiada swojej towarzyszce nie tylko o winie, ale o właścicielu winnicy czyli Jarosławie Mazurku:

„Założyciel zaczął studia enologiczne dopiero po pięćdziesiątce, każdorazowo dojeżdżał do szkoły tysiąc kilometrów. (…) Nigdy nie jest za późno, jeśli człowiek jest zdeterminowany, a ten z pewnością był. Przebranżowił się z rolnictwa, a teraz jest jednym z…” - czytamy w książce Remigiusza Mroza.

Gdyby Mróz nie urwał wypowiedzi swojego bohatera, ten mógłby ją dokończyć mówiąc o jednym z najbardziej docenianych winiarzy w Polsce. Trzeba jednak zaznaczyć, że na sukces winnicy Silesian pracują wszyscy. Jarek, Marysia, Sonia i jej mąż Esben - naukowiec, który jest głównym winotwórcą. A wina z Silesiana znane są nie tylko w kraju, ale i za granicą. Są serwowane w kopenhaskich i londyńskich restauracjach, także tych z gwiazdką Michelin. Zostały również docenione przez sommelierów Centrum Wina, które dostarcza trunki na pokłady samolotów PLL LOT. W tym roku wina Silesiana są obecne na pokładach polskiego przewoźnika w Business Class. Dotrą do portów lotniczych w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Chinach, Japonii, Korei Południowej oraz w Indiach. Cuvée było dostępne w stałej ofercie przez ponad półtora roku, do lipca. Wino Cuvée Colorée trafi na pokłady LOT w listopadzie i grudniu. Dolnosielskie zaś dostępne będzie do października.

Winnica Silesian. NieWinne historie na etykietach

Miłość, pasja i przywiązanie do tradycji są wyczuwalne nie tylko w winie, ale i na etykietach butelek, które zdobią zdjęcia z rodzinnego albumu.

- Na butelce Cuvée Colorée jest koń tarantowaty oraz mój dziadek Kazik, który zajmował się hodowlą koni o takim właśnie umaszczeniu. Koń był inspiracją do nadania nazwy winu. A zdjęcie jest przepiękne. Długo czekało na odpowiedni trunek – mówi Sonia Mazurek.

Na butelce wina Dolnosielskego widzimy Jarosława Mauzrka, gdy był dzieckiem. Razem z kolegami i rodzeństwem siedzi na koniu Maćku. Z kolei na Rosé jest zdjęcie Violi Mazurek i zebry z gdańskiego ZOO.

- Zostało zrobione, gdy mama była na wakacjach. Jej rodzina nie hodowała koni, więc uznaliśmy, że to trochę nakreśli naszą historię – opowiada Sonia Mazurek.

Jak zapewniają Sonia i Marysia, w rodzinnym albumie jest jeszcze wiele pięknych zdjęć, które czekają na swoje etykiety. Oby pogoda pozwoliła winoroślom dojrzewać, abyśmy mogli wkrótce poznać kolejne winne i niewinne historie.

ZOBACZ TEŻ: Lubuskie winnice, które urzekają klimatem. TOP 5 miejsc wartych odwiedzenia

Zdjęcie, które zdobi Cuvee Coloree

i

Autor: Archiwum prywatne/ Winnica Silesian

Quiz o polskim jedzeniu. Trudny test o regionalnych potrawach

Pytanie 1 z 10
Proziaki to popularne na Podkarpaciu mączne placki, które swoją nazwę zawdzięczają jednemu składnikowi. Chodzi o:
Tak wyglądał korowód Winobraniowy w Zielonej Górze w latach 1963-1971

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki