„To był cios jak młotem stukilogramowym w głowę. Chociaż początek nie wyglądał źle. Trafiliśmy z Marcinkiem na oddział hematologii, który dawał poczucie, że jesteśmy na lekkim oddziale. Oddziałowa jednak szybko wyprowadziła nas z błędu i przeniosła na onkologię" – wspomina szef Fundacji Spełnionych Marzeń.
15 lat zmieniania na lepsze
Pierwsze wejście na oddział onkologii zawsze jest szokiem. Kiedyś wyglądało to jeszcze bardziej ponuro, bo nie dość, że skojarzenia były bardzo jednoznaczne, to jeszcze same oddziały straszyły wyglądem. Marcin zmarł po wielomiesięcznym leczeniu. Jego odejście wyzwoliło jednak potrzebę zmienienia tej smutnej, szpitalnej rzeczywistości, w której dzieciaki spędzają bardzo długie dni walcząc z chorobą. Kto miał to zmienić, jeśli nie ktoś, kto sam w tych salach spędził tak wiele czasu? Dzisiaj Fundacja Spełnionych Marzeń realizuje różnego rodzaju projekty, łączy je jednak wspólny cel – zmieniają szpitalną rzeczywistość na lepszą.
15 lat dobrych pomysłów
Przepis na sukces? Robić to, o czym inni nawet boją się pomyśleć. Fundacja Spełnionych Marzeń przecierała szlaki na wielu polach. Jako pierwsza zorganizowała pokazy mody, w których wystąpili mali podopieczni, w przyszłym roku odbędzie się siódma już Onko-Olimpiada, w której uczestniczą pacjenci nie tylko z Polski, ale też z innych krajów Europy. Warsztaty i zajęcia na oddziałach, bajkoterapia, koncerty, wizyty gwiazd i wszystko, co pomaga pacjentom 5 oddziałów w Polsce (dwa w Warszawie, oraz w Olsztynie, Kielcach i Lublinie) zapomnieć o długim i wyczerpującym leczeniu. Zadanie trudne, ale niezwykle satysfakcjonujące, bo czy można dostać lepszą zapłatę niż ta w uśmiechach? To właśnie one pomagają nie myśleć o smutnym impulsie, który zapoczątkował tak wiele działań na rzecz chorych dzieci i ich rodzin.