Była gwieździsta noc. Blisko 250 marynarzy brytyjskiego HMS Vangurd i francuskiego Le Triomphant spało w najlepsze w swoich kajutach, gdy nagle zbudził ich szczęk miażdżonego żelastwa. Mimo że radary i sonary nie wskazywały zagrożenia, podwodne okręty zderzyły się ze sobą! To cud, że podczas kraksy nie uległy uszkodzeniu wyrzutnie torpedowe i nie nastąpiła potworna eksplozja. Każdy z okrętów jest bowiem uzbrojony w 16 głowic nuklearnych. Ich siła rażenia jest aż 6-krotnie większa od bomb, które spadły na Hiroszimę! Mimo że nie doszło też do awarii reaktorów i radioaktywnego wycieku, okręty nie mogły dalej żeglować. Wczoraj w nocy do bazy Faslane w Szkocji, z wgnieceniami na kadłubie, wpłynął HMS Vanguard. Kilka godzin później do francuskiego portu Brest zawinął Le Triomphant, którego cała kopuła sonarowa była doszczętnie zmiażdżona. Choć od katastrofy było o włos, władze obu krajów odmawiają składania wyjaśnień w tej sprawie tłumacząc, że nic się nie stało.
Atomowy horror
2009-02-17
8:00
Tylko cud uratował świat przed nuklearną zagładą! Brytyjskie media podały, że w nocy z 3 na 4 lutego na Atlantyku doszło do gigantycznej kraksy. Dwa najnowocześniejsze podwodne okręty atomowe, brytyjski HMS Vanguard i francuski Le Triomphant, wpłynęły wprost na siebie.