W dzisiejszych czasach brylant jest pożądanym elementem kobiecej biżuterii. Zupełnie inaczej było kiedyś. Na przestrzeni dziejów perły były cenniejsze niż złoto. Uważano je za biżuterię największych władców. Nosiła je królowa Elżbieta czy nawet Kleopatra. Strój koronacyjny Barbary Radziwiłłówny był wzbogacony masą pereł. Z perłami kojarzą się też ikony mody: Audrey Hepburn i przede wszystkim Coco Chanel, która wprowadziła do mody sznur pereł już w latach 20. XX wieku. Zaletą pereł jest to, iż pasują praktycznie do każdej eleganckiej stylizacji. Panny młode zakładają je niechętnie, gdyż według mitów to łzy anioła, które niekoniecznie przynoszą szczęście. Nie sugerujcie się jednak tymi krzywdzącymi opiniami. Coco Chanel całe życie mawiała, że nie ma takiej liczby pereł, która by zatrzymała zapotrzebowanie kobiety na tę biżuterię. Lepiej ozdobić stylizację ślubną tymi pięknymi, eleganckimi kuleczkami niż tandetną, świecącą biżuterią. Chcesz wyglądać jak kobieta z klasą? Czy jak pani na jarmarku? Perły są wręcz stworzone dla panny młodej, a i po ślubie założysz je jeszcze nie raz. Dodadzą ci elegancji, klasy i szyku, a jeżeli spowodują łzy, to na pewno tylko szczęścia. Jeżeli nie stać cię na prawdziwe perły, poszukaj dobrych imitacji. Warto jednak zainwestować w prawdziwe, aby później przekazywać je z pokolenia na pokolenie.
Zobacz też: Kolorowe suknie ślubne. Hit czy kit?
Przeczytaj też: Co za dużo, to nie zdrowo - czyli dodatki dla panny młodej na ślub