W lasach pod Celestynowem można poczuć się jak w reality show. Leśnicy wytoczyli ciężkie działa przeciw śmieciarzom i złodziejom drewna - leśny monitoring. - Sięgnęliśmy po najnowszą technologię, aby skutecznie zwalczać zaśmiecanie lasów - wyjaśnia Artur Dawidziuk (35 l.), nadleśniczy z Nadleśnictwa Celestynów (woj. mazowieckie).
- Do lasu trafiają odpady po budowie, śmieci z gospodarstw domowych, meble, lodówki, a nawet tony odpadów z ubojni - wyjaśnia Arkadiusz Szelling (62 l.), zastępca nadleśniczego, który od wielu lat patroluje lasy. Co roku na kradzieży drewna jego nadleśnictwo traci około 20 tys. zł, a na zbiór i wywóz śmieci wydaje prawie 100 tys. zł. Dotąd trudno było złapać rabusiów na gorącym uczynku, ale monitoring to zmienił. - Dzięki ukrytym kamerom udało się ukarać już kilkanaście osób - mówi z dumą Artur Dawidziuk.
Urządzenia wyposażone w czujniki ruchu zaczynają rejestrować obraz, także nocą, gdy w ich zasięgu pojawi się człowiek lub zwierzę. Strażnik leśny otrzymuje zdjęcie z kamery na telefon komórkowy. Wtedy wkracza do akcji. - Na nagraniu widoczne są numery rejestracyjne auta i twarz sprawcy. Z pomocą policji z łatwością go namierzamy. Taki delikwent jest kompletnie zaskoczony, gdy pukamy do jego drzwi i karzemy mandatem za zaśmiecanie - opowiada nadleśniczy z Celestynowa. Zapewnia też, że nie sposób rozszyfrować, gdzie znajdują się urządzenia, bo wciąż zmieniają swoją lokalizację.