Jak rodzice mogą rozpoznać, że ich pociecha jest uzależniona od internetu czy smarfona?
Dr Marta Majorczyk*: Niestety, często dorośli nie interesuje się, co robią ich pociechy w wolnym czasie. Nie mają czasu, dużo pracują, inne rzeczy są dla nich ważniejsze. Dzieci uciekają od problemów w szkole, trudnej sytuacji rodzinnej czy kłopotów z rówieśnikami w wirtualny świat. Rodzice nie zawsze mają świadomość, że od internetu można się uzależnić, bagatelizują zagrożenie. A tymczasem jest to takie samo uzależnienie co od alkoholu czy narkotyków. Objawy są podobne. Od komputera czy smartfona mogą uzależnić się już kilkulatki, jednak największy problem stanowią nastolatki, którzy zatracają się w wirtualnym świecie i nie potrafią już funkcjonować na co dzień „w realu”.
Uzależnienie od internetu to jednostka chorobowa, którą można zdiagnozować na podstawie określonych kryteriów. Podstawą jest obserwacja zachowania dziecka. Jeśli nasz syn lub córka ciągle myśli tylko o tym, by usiąść do komputera, a wszystko inne schodzi na dalszy plan, to może być powodem do niepokoju. Uzależnione dzieci ciągle siedzą przed komputerem i zwykle nie reaguje na prośby przerwania gry czy oglądania. Ciągle sprawdzają powiadomienia, piszą komentarze. Może pojawić się też złe samopoczucie, bezsenność, utrata apetytu. Niektórzy rezygnują ze sportu czy dotychczasowego hobby. Jeśli zauważymy takie objawy u naszych dzieci, reagujmy!
Jakie błędy popełniają rodzice, których pociechy są uzależniają się od komputera?
Jest ich wiele. Podstawowymi są: zbyt wczesna inicjacja - przed komputerem sadzane są już kilkumiesięczne dzieci, brak kontroli – rodzice nie interesują się, co ogląda maluch, jaka jest fabuła, zostawiają same przed ekranem komputera i załatwiają swoje sprawy. Kolejna sprawa to niedostosowanie oglądanych treści do wieku i możliwości poznawczych dziecka. Błędem jest też kupowanie „własnego” tabletu, komputera czy telewizora do pokoju dziecka. Nie ma wtedy kontroli, a nasza pociecha nie uczy się negocjacji z rodzeństwem i rodzicami.
Dużym problemem jest jednak to, że nikt nie uczy rodziców, jak powinni wdrażać dzieci do korzystania z nowoczesnych technologii. Co więcej, nie zawsze sami rodzice mają o tym pojęcie, jak rozsądnie korzystać z komputera czy komórki. Sami niejednokrotnie „przeginają” z uzależnieniem od smartfona, mediów społecznościowych czy gier online. Spędzają długie godziny przed ekranem komputera zamiast pobawić się z dzieckiem. Z jednej strony są nadopiekuńczy, bo boją się wysłać 10-latka samego po bułki do sklepu, ale z drugiej kupują mu smartfona i dają nieograniczony dostęp do sieci, kompletnie nie kontrolują tego, jak korzysta z telefonu. A przecież w sieci na nieświadome dzieci czyha mnóstwo zagrożeń takich jak pornografia czy pedofilia. Lista niebezpieczeństw jest długa i – co więcej – zmienia się wraz z rozwojem nowych technologii.
Czy należy wdrożyć pewne zasady przy korzystaniu przez dzieci z nowych technologii?
Jak najbardziej! Warto jednak zacząć od siebie – wprowadzić zasady, których będziemy bezwzględnie przestrzegać. Dzieci widzą naszą niekonsekwencję, że też zbyt długo korzystamy z sieci, zamiast poczytać książkę czy gazetę. Ustalamy zasady, ile godzin czy minut możemy korzystać z internetu. Można kupić klepsydrę lub nastawić czasomierz. Jeśli wyznaczyliśmy wspólnie, że dziecko gra w gry komputerowe godzinę dziennie, to nie powinno być odstępstw od tej reguły.
Na ile powinno się kontrolować syna lub córkę w sieci?
Generalnie warto ufać dzieciom, ale trzeba też trzymać rękę na pulsie. Warto z grubsza omówić, na jakie strony nie należy wchodzić, że np. lepiej nie przyjmować zaproszeń od nieznanych osób na portalach społecznościowych, nie upubliczniać prywatnych zdjęć itp. Są specjalne programy filtrujące, które zabezpieczają przed wchodzeniem na niedozwolone dla dzieci strony. Można zamontować też specjalne aplikacje na smartfona, wyświetla się nam czas spędzany przez dziecko na grach czy w mediach społecznościowych.
Bazą powinna być rozmowa. Dziecko powinno wiedzieć, do czego służy internet, jak korzystać z mediów społecznościowych czy komunikatorów. Nie warto ciągle kontrolować dziecka i zamęczać go pytaniami w stylu „kto przysłał SMS-a” czy „z kim tak korespondujesz na Facebooku”? Trzeba mieć zaufanie, orientować się, z kim przyjaźni się dziecko. Warto rozmawiać z dzieckiem o jego znajomych, relacjach, sympatiach i antypatiach. Obowiązuje oczywiście tajemnica korespondencji, rodzice nie powinni czytać prywatnych maili i listów dzieci.
Co zrobić, gdy przyłapiemy naszą pociechę na oglądaniu niedozwolonych treści?
Nie powinniśmy reagować złością czy agresją. Trzeba wstrzymać oddech, spokojnie porozmawiać, nie oceniać, raczej podpowiedzieć dlaczego jest to niebezpieczne, jakie mogą być konsekwencje dla bezpieczeństwa. Warto mieć poczucie, że nawet jeśli dziecko popełni błąd, to przyjdzie do nas. Jeśli nie będzie miało do nas zaufania, będzie bało się kary, krzyku czy upokorzenia, może ukrywać swoją tajemnicę, co może się źle skończyć.
*Dr Marta Majorczyk jest nauczycielem akademickim, współpracuje z Niepubliczną Poradnią Psychologiczno-Pedagogiczną przy Uniwersytecie SWPS w Poznaniu
Warto zwrócić uwagę na alarmujące symptomy, np. jeśli dziecko chodzi wszędzie – nawet do toalety – ze smartfonem. Wtedy trzeba zainteresować się, dlaczego tak się ukrywa?
Więcej informacji na temat uzależnień i nałogów związanych z użytkowaniem smartfona czy internetu w nowej książce "W niewoli internetu". Poradnik jest dostępny w salonach prasowych i kioskach oraz na stronie www.sklep.grupazpr.pl.