Coś więcej niż koncert
Muzyka na żywo w plenerze to dla setek tysięcy Polaków nieodłączny element lata. Pandemia dobitnie uświadomiła nam, że festiwale są czymś więcej niż spotkaniami fanów na koncertach. Wokół wydarzeń o ugruntowanej pozycji wytworzyły się zaangażowane społeczności, a uczestnictwo w nich to właściwie doświadczenie pokoleniowe. Co roku wyczekujemy festiwalowych emocji.
– W ostatnich latach stwierdzenie „przetrwają najsilniejsi” dotyczyło przede wszystkim kwestii społecznościowych. Na ogół te festiwale, które miały potwierdzoną latami i line-upami markę, a także próbowały animować swoich odbiorców, wracały do kalendarza nawet po tymczasowej nieobecności. Społeczność to kluczowa kwestia – komentuje Krzysztof Nowak, redaktor naczelny Going. MORE.
Zobacz także: Zdrowa opalenizna to taka opalenizna. Co musisz wiedzieć o samoopalaczach?
Festiwalowy krajobraz w 2024 roku
W muzycznym krajobrazie dominują wydarzenia, które swoją historię piszą od bardzo wielu lat i zyskały już status kultowych, takie jak Open’er Festival, Męskie Granie, Pol’and’Rock Festival, Audioriver czy OFF Festival. Nie brakuje jednak też stosunkowo nowych inicjatyw. To między innymi CLOUT Festival, który po raz trzeci gościć będzie gwiazdy rapu światowego formatu czy kielecki Od Nowa Festiwal, podczas którego można wysłuchać czterech pełnowymiarowych koncertów uznanych polskich wykonawców. Co decyduje o tym, że muzyczna marka prosperuje?
– Najprościej by było powiedzieć: by festiwal odniósł sukces w Polsce, musi najpierw odnieść sukces w Polsce. Marki, które zdobyły odbiorców przed laty, wciąż trzymają się mocno i nie wygląda na to, by podupadły na znaczeniu. Ich bardzo dobra passa nauczyła mniejszych organizatorów, że bicie się o jak najgłośniejszy, popowo-rapowy line-up nie ma już sensu, bo ta nisza jest wystarczająco zagospodarowana. Trzeba więc szukać nieoczywistych dróg – przekonuje Krzysztof Nowak.
Nowa wizja festiwalu
Jedna z nich to festiwale showcase’owe, które dają szanse zaistnienia debiutantom. Dwa duże wydarzenia tego typu – gdyński Spotlight Music Festival i poznański Next Fest – odbyły się w kwietniu. W obu przypadkach bardzo ważną rolę odegrały miasta. To kolejny festiwalowy mikrotrend – tworzenie wydarzeń o silnym miejskim rodowodzie. Ma to już miejsce choćby w Łodzi, gdzie pierwsza, ubiegłoroczna edycja Łódź Music Festival zgromadziła rekordową, milionową publiczność. W przyszłym roku w Poznaniu wystartuje natomiast BITTERSWEET Festival, który ma ambicję stworzyć event o skali, której stolica Wielkopolski jeszcze nie widziała. To jednak niejedyne sposoby debiutujących wydarzeń na przyciągnięcie uczestników.
– Festiwale skupione na pokrewnych gatunkach, jak choćby te z szeroko rozumianą muzyką elektroniczną, starają się szukać charakterystycznych lokalizacji i przestrzeni, by event był niecodziennym, pełnowymiarowym doświadczeniem. Rap poszedł zaś w dwóch kierunkach naraz. Z jednej strony walczy o skalę, organizując podobne line-upowo, ale mocne pod względem artystów festiwale w mniejszych ośrodkach, z drugiej – stawia na inicjatywy związane z podgatunkami, że wystarczy wspomnieć o najważniejszej stylistyce ostatnich lat, czyli trapie – podsumowuje Krzysztof Nowak.
Niezbędnik festiwalowicza
Choć festiwale muzyczne to przede wszystkim świetna zabawa, nierzadko są jednocześnie sporym wyzwaniem logistycznym. W mediach społecznościowych można znaleźć setki godzin materiałów prezentujących life hacki i rozmaite strategie przetrwania w plenerze. Im wszystkim przyświeca ta sama myśl: grunt to solidne przygotowanie. Zanim staniemy przed wejściem na teren wydarzenia, warto zabezpieczyć się na wszelkie scenariusze. Z myślą o bywalcach festiwali Empik stworzył kolekcję Festivalove, w której znaleźć można akcesoria pomocne w każdej sytuacji. To między innymi poncza i peleryny przeciwdeszczowe, ochraniacze na buty, sznurki i uchwyty do telefonu, daszki przeciwsłoneczne, przenośne wiatraczki, zawieszki do bagażu, a nawet cienkie maty, które zmieszczą się do nerki. Kolekcja dostępna jest na Empik.com i we wszystkich salonach Empik.