Za deszczową majówkę trzeba winić niż, który zadomowił się nad Ukrainą. Z północy i północnego wschodu wiać będzie chłodem, co w praktyce oznacza, że najniższe temperatury będą na Pomorzu, Warmii i Mazurach oraz na Suwalszczyźnie, czyli tam, gdzie zwykliśmy urywać się na długi weekend. W ciągu dnia termometry pokażą tam góra 7-10 st. C. Wniosek? Lepiej ruszyć na południe kraju, gdzie ma być troszeńkę cieplej - do 14 stopni! Na szczęście od 1 maja aura ma się stopniowo polepszać, nie na tyle jednak, byśmy mieli zapomnieć o parasolach. Na deszczowe chmury szczególnie powinni się przygotować właśnie mieszkańcy Dolnego i Górnego Śląska, a także Małopolski i Podkarpacia. Słowem - tak źle i tak niedobrze.
Zobacz: Matura 2017. Wyciekły arkusze CKE! Uwaga na wielkie oszustwo