Jeśli mężczyzna koło trzydziestki mieszka z rodzicami, ponieważ tak jest mu po prostu wygodnie, to sygnał, że jest niezaradny, niedojrzały lub uzależniony od rodziców. Wszystkie te cechy, mogące zresztą występować jednocześnie, nie czynią go atrakcyjnym kandydatem na męża. Wręcz przeciwnie - znacznie obniżają jego szanse na ułożenie sobie życia.
ODWRÓCIĆ KOLEJNOŚĆ
Rodzice, których syn, mimo wieku wskazującego na potrzebę niezależności, nie stara się usamodzielnić i wyprowadzić, często pokładają nadzieję w wybawieniu, które przyjdzie z zewnątrz. W kobiecie, która skłoni go do podjęcia określonych kroków. Jednak na kogoś takiego można się po prostu nie doczekać. Syn najpierw powinien się uniezależnić od rodziców: zdobyć zawód, pracę i założyć własny dom, a przynajmniej robić coś w tym kierunku. Dopiero potem, o ile będzie miał taką potrzebę, ożenić się. Nie ma co liczyć na to, że kandydatka na żonę wyciągnie maminsynka z domu i spowoduje, że wieczny chłopiec stanie się mężczyzną. Skoro syn ma problem z usamodzielnieniem się, może być postrzegany przez ewentualne kandydatki na żonę wręcz jako niepełnowartościowy, "wybrakowany" egzemplarz.
KTO TU KOGO TRZYMA
Rodzice dorosłych mało samodzielnych synów często z jednej strony utyskują, że chcieliby już mieć wnuki, a z drugiej robią wszystko, żeby jak najdłużej utrzymać ich w domu. Syn latami słyszy, że "nigdzie nie będzie mu tak dobrze, jak w domu" albo że "teraz młodym ludziom trudno znaleźć dobrą, stałą pracę". Sugerują w ten sposób, że spróbuje samodzielnego życia tylko po to, by natychmiast się rozczarować. Pójdzie do pracy - zwolnią, wynajmie mieszkanie - będzie musiał płacić. A z czego, skoro zwolnią? Itd., itp., a czas leci. Synowi brzuch rośnie na domowych obiadach przed telewizorem i domowym cieście pochłanianym przed komputerem. Rodzice marzą o synowej, ale na wszelki wypadek uprzedzają syna: "w dzisiejszych czasach trudno o porządną dziewczynę". To po co szukać? Skoro prawdopodobieństwo, że okaże się "nieporządna", znacznie przekracza szansę, że będzie do przyjęcia i to przez obie strony...
Ekspert radzi: Tatiana Ostaszewska-Mosak, psycholog
Dla dobra młodego człowieka, który spędza dzień, jakby nie był młody, czyli nie szuka dla siebie żadnych możliwości, nie stara się opuścić domu rodziców, nie podejmuje prób usamodzielnienia, trzeba pomóc mu wychodzić z domu. Postaraj się więc uświadomić mu, że powinien zacząć wieść życie na własny rachunek. Kiedy syn zacznie myśleć o sobie jako człowieku dorosłym, kształtującym swoje życie i przyszłość, szansa, że ożeni się i stworzy szczęśliwy związek niepomiernie wzrośnie. Dzisiaj, kiedy samodzielność i zaradność u mężczyzny są cechami bezcennymi z punktu widzenia jego partnerki, już sam fakt mieszkania w domu rodziców i traktowania tego jako normalnego stanu rzeczy, bardzo zawęża krąg kandydatek na żonę.