To na tej szosie doszło do wstrząsającej katastrofy autokaru wiozącego białostockich licealistów na pielgrzymkę do Częstochowy - zginęło wtedy 10 uczniów i 3 kierowców. Przyczyny katastrofy ciągle pozostają tajemnicą, a tragiczne wypadki na feralnym odcinku zdarzają się wyjątkowo często. - W tym roku na krajowej "ósemce" pomiędzy Białymstokiem a Jeżewem zginęło już 13 osób, a 25 zostało rannych - informuje podkom. Kamil Tomaszczuk (29 l.) z białostockiej policji.
Dlaczego właśnie tu bite są rekordy w liczbie tragicznych wypadków? O zbadanie przyczyny poprosiliśmy Teresę Toczydłowską (54 l.) z Białegostoku (woj. podlaskie), doświadczoną radiestetkę i dyplomowanego psychologa. Radiestetka "drogę śmierci" zbadała za pomocą tzw. różdżek holenderskich wykonanych z miedzi. Nad jezdnią różdżki w dłoniach radiestetki oszalały. Kręciły się, wyginały, tańczyły. - To nawet nie jest ciek wodny, ale wręcz ogromne podziemne jezioro! - specjalistka jest poruszona wynikami swych badań.
Zobacz: Tragiczny wypapdek na drodze pod Jeżewem
- Wyczuwam negatywne wibracje i wyraźnie źle się tu czuję - dodaje. Tłumaczy, że w takich miejscach u ludzi znacznie obniża się koncentracja, a przejeżdżający tędy kierowcy mogą zapadać w stan podobny do tego, w jakim znajdujemy się tuż przed zaśnięciem. - To takie zawieszenie między jawą a snem - mówi Teresa Toczydłowska.
Czy jest metoda na uspokojenie zabójczej drogi? - Już w starożytnym Rzymie neutralizowano negatywne oddziaływanie cieków wodnych za pomocą odpowiednio dobranych i właściwie ustawionych minerałów. To był np. węgiel. Pomaga też wapno i glina. Przydałby się taki podkład pod jezdnią - proponuje radiestetka.
Jej uwagi przekazaliśmy Marcinowi Hadajowi (33 l.), rzecznikowi prasowemu Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Przyczyn wypadków dopatrywałbym się raczej w zachowaniach kierowców, ale każdy pomysł, który przysłuży się bezpieczeństwu na drogach, wart jest rozważenia - mówi rzecznik. A więc, radiesteci, na drogi!