Chłodny prysznic lub kąpiel Przyniesie ulgę i skutecznie ochłodzi piekącą skórę. Ważne, by zrezygnować z agresywnych mydeł i żeli do kąpieli, które podrażnią uszkodzoną skórę.
Kompresy Możemy kupić gotowe w aptece (w postaci specjalnego żelu) lub przygotować w domu. Tu najlepiej sprawdzi się zsiadłe mleko i kefir prosto z lodówki, plasterki ziemniaka i ogórka, a także kostki lodu owinięte szmatką.
Wizyta w aptece Oparzeń słonecznych nie można lekceważyć. Jeśli skóra jest nienaturalnie napięta i bolesna w dotyku, warto zaaplikować jej łagodzący specyfik na oparzenia. Do wyboru mamy balsamy, kremy, maści i specjalne pianki. Szczególnie polecane są te z zawartością alantoiny i d-pantenolu, które mają działanie nie tylko łagodzące, lecz także wspomagające odbudowę uszkodzonego naskórka.
Wizyta u lekarza Może się zdarzyć, że domowe sposoby nie wystarczą. Jeśli poparzeniu towarzyszy długotrwały ból głowy, osłabienie, podniesiona temperatura, a dolegliwości związane z poparzeniem nasilają się, zamiast ustępować, konieczna będzie wizyta u medyka. Oparzeń nie wolno lekceważyć, bo te najpoważniejsze mogą się skończyć nie tylko czerniakiem, lecz także stanem zapalnym skóry i infekcją.
UWAGA! W przypadku poważnych poparzeń w żadnym wypadku nie należy: przekłuwać powstałych pęcherzy, dotykać rany oparzeniowej, smarować skóry maściami czy balsamami.
A co, gdy oparzymy się wrzątkiem
Przy lekkim oparzeniu skórę chłodzimy powietrzem - dmuchając na bolące miejsce. Świetne efekty przynosi chłodzenie wodą. Działa ona przeciwbólowo i przeciwobrzękowo. Najlepsze efekty przynosi polewanie oparzonego miejsca strumieniem wody o temp. 20 st. C przez ok. 20 minut, a najlepiej do momentu ustąpienia bólu. W razie braku dostępu do bieżącej wody można zanurzyć poparzone miejsce w pojemniku z chłodną wodą czy innym nieagresywnym płynie (np. mleku, piwie). W razie powrotu bólu czynność chłodzenia w wodzie powinno się powtórzyć. Jeśli nie mamy dostępu do chłodnych płynów, na ranę można zastosować hydrożelowe opatrunki schładzające dostępne w aptekach.
Lekarze od lat alarmują, by przed wyjściem na słońce porządnie wysmarować się kremami z wysokim filtrem i ostrożnie dawkować sesje opalające. Zwłaszcza gdy nasza skóra nie jest zahartowana po zimie i łatwo może ulec poparzeniom słonecznym.
Większość z nas do opalania podchodzi z dużą niefrasobliwością. Potrafimy godzinami leżeć plackiem w pełnym słońcu albo uciąć sobie wycieczkę rowerową, nie zabezpieczając nie tylko głowy (a tym samym skóry twarzy i szyi), lecz także pleców.
Na efekt takiego postępowania nie trzeba długo czekać. Wieczorem stajemy oko w oko z czerwonym nosem, nabrzmiałymi policzkami oraz poparzonymi ramionami, które szczypią, swędzą i pieką. Nadmierna ekspozycja na słońce najczęściej kończy się łuszczeniem skóry, a w ekstremalnych przypadkach bolesnymi bąblami. Pierwsze, co należy w takiej sytuacji zrobić, to ratować naruszoną skórę.