Panika, spocone ręce, stres i histeria... Facebook nie działa! Co za nieszczęście! I co teraz zrobić? Jak to co... wezwać policję! Do takiego wniosku doszli mieszkańcy Los Angeles. Gdy największy portal społecznościowy przestał na jakiś czas działać, zrozpaczeni internauci z USA zaczęli zgłaszać sprawę na policję. Liczba telefonów od spanikowanych "fejsbukowiczów" była tak ogromna, że funkcjonariusze musieli zareagować.
Zobacz: Dominika Zasiewska będzie miała synka? Wodzianka pochwaliła się wyprawką na Facebooku
Organy ścigany nie włączyły oczywiście syren. Policjanci nie wcisnęli również pedału do dechy i nie ruszyli z misją ratowania Facebooka. Po prostu sierżant Burton Brink z departamentu szeryfa Los Angeles zaapelował do mieszkańców, aby więcej nie dzwonili z tak trywialnym problemem. Do zamieszczenia apelu, sierżant użył... innego serwisu społecznościowego - Twittera. - Facebook nie jest problemem, którym zajmują się organy ścigania, proszę nie dzwońcie do nas, że nie działa, nie wiemy kiedy znów będzie dostępny! - brzmiał policyjny komunikat.
Takie rzeczy tylko w Stanach...
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail