Był środek dnia, a biedna pani Marianna (76 l.) spod Kłecka (woj. wielkopolskie) o mało nie zeszła na zawał. Na jej oczach przez środek wsi przemaszerowało dziwaczne stworzenie. Wyglądało to coś jakby żywcem wyjęte z ludowych legend o diabłach: włochate, pstrokato wystrojone i mamroczące coś w niezrozumiałej mowie.
Kobieta zaraz złapała za różaniec, żeby z bożą pomocą przegnać straszydło. Ale jeden z jej sąsiadów wpadł na prostsze rozwiązanie: wezwał policję.
Ta bez trudu ustaliła, że dziwne stworzenie to nie żaden tam diabeł wcielony, a... Niemiec - Johannes P. (37 l.), na co dzień mieszkaniec wielkiego i bogatego Berlina, który już od kilku miesięcy pieszo przemierza nasz kraj. I trzeba przyznać, że choć Johannes P. wygląda dziwnie, to do podróży jest przygotowany nad wyraz dobrze. Targa ze sobą wiadra na pamiątki, a na buty naciąga foliowe worki, dzięki czemu może odwiedzić nawet najczystsze polskie muzea.
Jako że osobliwy wygląd nie jest przestępstwem, nasi policjanci puścili berlińczyka wolno. - Zaskoczonemu patrolowi obywatel Niemiec tłumaczył, że właśnie zmierza w kierunku Wągrowca - opowiada Anna Osińska z gnieźnieńskiej policji. Uwaga mieszkańcy Wągrowca, on zmie rza w waszą stronę!