"Rzeczpospolita" postanowiła zapytać znanych sytylistów i projektantów o styl kobiet-polityków. Wnioski? Niezbyt optymistyczne. Okazuje się, że dobrze ubrane panie w polskiej polityce można policzyć na palcach jednej ręki.
Niekwestionowaną królową dobrego smaku jest Pierwsza Dama Maria Kaczyńska. Jej styl styliści oceniają jako skromną elegancję. Co ciekawe, prezydentowa nie korzysta z porad stylisty. Gdy nie jest pewna, czy dobrze wygląda, pyta o zdanie znaną ze świetnego gustu dyrektor swojego gabinetu Izabelę Tomaszewską.
Jednymi z najlepiej ubranych kobiet w polskiej polityce są również Jolanta Szymanek-Deresz i Zyta Gilowska. Niestety, była minister finansów nie pojawia się już w mediach tak często jak kiedyś, więc i dobrze ubranych kobiet ubyło.
Na drugim biegunie znajdują się dwie posłanki z przeciwnych sobie formacji: Joanna Senyszyn z SLD i Nelli Rokita z PiS. Choć dzielą je poglądy, łączy je jedno: obie nie umieją się dobrze ubrać. Senyszyn ma słabość do skór i zwierzęcych motywów, a Rokita - do koronek, kapeluszy i... skarpetek noszonych do szpilek. Na szczęście, jak podkreślają styliści, z tego ostatniego już zrezygnowała.
Zdaniem Piotra Tymochowicza, istnieje zależność między sposobem ubierania się a przynależnością partyjną. - Im większy radykalizm, tym bardziej mundurkowy strój. Politycy PiS ubierają się bardziej konserwatywnie, przedstawiciele PO w sposób liberalnoeuropejski - stwierdził twórca przemiany Andrzeja Leppera.
Jednak źle ubranych polityków można znaleźć w każdej partii. - Starsze pokolenie polityków nie docenia, że ubranie jest narzędziem ich pracy - skomentował projektant Tomasz Ossoliński.