Wykonane z delikatnego szkła, często dmuchane ręcznie. Mogą być przezroczyste, kolorowe lub pokryte brokatem. Szklane bombki są klasyczne i ponadczasowe. Te wykonane w Polsce mają w sobie urok, który doceniają fani świątecznych ozdób poza granicami kraju. Pod względem eksportu bombek, nasz kraj jest na trzecim miejscu w Europie i na piątym na świecie. Jednym z najbardziej „bombkowych” miast jest Gniezno. Działają tu aż trzy fabryki, które można zwiedzać o każdej porze roku. Jednak to właśnie okres świąteczny jest najgorętszy.
Z wizytą w fabryce bombek
Wchodząc do fabryki bombek, przenosisz się w magiczny świat, gdzie każdy krok jest jak zanurzenie się w świątecznej baśni. Powietrze wypełnia delikatny zapach farb i lakierów, a w tle słychać dźwięk ognia rozgrzewającego szkło. W blasku świateł szklane kule nabierają kształtów, a ich powierzchnie lśnią wszystkimi kolorami tęczy. Po przekroczeniu progu każdej fabryki bombek w Gnieźnie czujesz się jak dziecko, na planie świątecznego filmu. W każdej z nich zobaczysz cały proces produkcji – od dmuchania szkła, przez malowanie, aż po zdobienie.
Jak powstają bombki? Wszystko zaczyna się w dmuchalni
Wizyta w fabryce bombek zaczyna się od dmuchalni. W pomieszczeniu słychać szum palnika, który umożliwia nadanie ozdobom odpowiednich kształtów. To tutaj z półtora metrowych rurek z sodowo-wapniowego szkła powstają bombki. Żeby nadać im kształt, trzeba odpowiednio podgrzać szkło, wtedy staje się plastyczne. Można wydmuchać tradycyjną kulę lub skorzystać z kształtki – szkatułki z wgłębieniem o odpowiednim wzorze. Czasami powstają także unikalne bombki, których kształt zależy od fantazji i umiejętności dmuchacza. W gnieźnieńskim Kadpolu szklane cuda tworzy pan Błażej. Pasję do tworzenia choinkowych ozdób zaraził go ojciec. Sam jest w tym zawodzie od ponad 30 lat i przyznaje, że nie w sklepach zawsze zwraca uwagę na to, jak wykonana jest bombka. Na moje pytanie, czy ta praca mu się czasem nie nudzi, odpowiada: - Ja kocham swoją pracę, szczerze. Jestem jednym ze szczęśliwszych ludzi, bo niektórzy chodzą jak za karę do roboty, a ja nie.
W pracy pomaga mu muzyka.
- Gdy słucham mocnego rocka, to praca idzie mi bardzo szybko, przy balladach np. Scorpionsów, trochę przysypiam – śmieje się pan Błażej.
Zawód dmuchcza lub dmuchaczki bombek staje się powoli zapomniany. Niegdyś wyglądało to trochę inaczej.
- Bombki dmuchało się na akord – mówi Anita Pawlak z fabryki Bolglass, najstarszej w Gnieźnie. Firma działa od ponad 70 lat. Początkowo Bolglass nazywał się Spółdzielnią Pracy Ozdoba. W PRL-u fabryka działała pełną parą.
- Wtedy pracowano na akord, czyli trzeba było wydmuchać tzw. normę. Panie dmuchały kuleczki (bombki o okrągłych kształtach, przyp. red.) od czterech do dziesięciu centymetrów średnicy. Przez te sześć godzin kobiety musiały wydmuchać 450 sztuk kulek. Oczywiście im większa kulka była, tym norma była niższa – tłumaczy przewodniczka z Bolglass.
Dzisiaj dmuchaniem bombek w najstarszej gnieźnieńskiej fabryce zajmuje się m.in. Żaneta Bielecka. Swoją pracę zaczęła dopiero w listopadzie, uczyła się pod czujnym okiem starszej koleżanki, która przechodzi na emeryturę.
Dmuchacze szkła z niezwykłą precyzją formują gorące szkło w kształt bombek, które następnie trafiają do srebrzenia.
Bombka jak lusterko
Żeby szklane bombki miały głęboką barwę, przed lakierowaniem, muszą zostać pokryte srebrem.
- Takie bombki robi się jak lusterka, czyli od środka. Bez chemii się nie obejdzie. Wlewamy do nich azotan srebra i wodorotlenek sodu, następnie potrząsamy, zanurzamy w ciepłej wodzie, dzięki temu całość równomiernie pokrywa się srebrną warstwą – mówi pani Beata, przewodniczka w fabryce Kadpol.
Etap srebrzenia bombek można pominąć, wtedy bombki po lakierowaniu mają kolor barwionego szkła.
Lakierowanie i dekoracja bombek
Pomieszczenie, w którym bombki nabierają barw czuć z daleka. Po otwarciu drzwi zapach farb i lakierów uderza w nozdrza, ale po chwili można się przyzwyczaić. Wysrebrzone (lub nie), wyschnięte bombki są zanurzane w lakierze i odkładane na specjalne stojaki. Następnie kartoniki z bombkami wędrują do dekoratorni. Tam, w rękach utalentowanych artystek, ożywają, przybierając barwy i wzory, które zachwycają swoją różnorodnością. W rodzinnej fabryce GabiGlass dekoracją zajmuje się m.in. pani Danuta. W szkole nie znosiła rysunku, dziś spod jej ręki wychodzą świąteczne arcydzieła. Zaczynała ponad 30 lat temu, w dużej fabryce bombek w Rakoniewicach, po przeprowadzce do Gniezna pracowała we wspomnianej już Spółdzielni Pracy Ozdoba.
- Chciałam iść na dmuchalnie, ale mnie nie przyjęli. Zobaczyli w CV, że byłam dekoratorką, to wzięli mnie do dekoracji – śmieje się pani Danuta, która produkcją bombek zaraziła swojego syna. To właśnie z jej inicjatywy powstała GabiGlas.
Dział dekoracji przypomina trochę magiczną krainę elfów, w której powstają świąteczne ozdoby. Przy skomplikowanych wzorach, takich jak np. Harry Potter, Mikołaj, Święta Rodzina powstają warstwowo.
– Czasami potrzeba całego dnia – mów pani Beata z Kadpolu i dodaje – żeby namalować Mikołaja, najpierw nanosimy brodę, gdy farbka wyschnie, dochodzi kolejny element i tak aż powstanie całość.
Warsztaty i sklep z pamiątkami
Każda z fabryk oferuje także warsztaty, na których można samodzielnie spróbować swoich sił w tworzeniu świątecznych ozdób. Ja nie mam za wiele czasu, więc korzystam z wcześniej polakierowanych bombek, za pomocą pędzelka z klejem robię kilka szlaczków i obsypuję bombkę brokatem. Taka najszybciej wyschnie. Na zakończenie zwiedzania dostaję także bombkę ze swoim wykaligrafowanym imieniem i mogę ruszyć na zakupy. W każdej fabryce jest sklep, w którym można się zatracić. Bombki, które przypominają mi te z dzieciństwa, czyli złocone, w kształcie kolorowych bączków, mikołaje szyszki i bałwanki. Są też bardziej współczesne np. w kształcie kiszonego ogórka, bolidu formuły 1, czy tegoroczny hit zielona kula z podobizną Grincha.
Gniezno bombkową stolicą Polski
Wizyta w fabryce bombek to niezapomniane doświadczenie, które pozwala zanurzyć się w świat świątecznych tradycji i rzemieślniczej precyzji. To podróż pełna kolorów i magii, która na długo pozostanie w pamięci. Świetna zabawa nie tylko w czasie około świątecznym. Jak wspomniałam, w Gnieźnie działają aż trzy fabryki bombek — Kadpol, GabiGlass oraz Bolglass. Każdą można zwiedzać przez cały rok. Rozwiązanie idealne, dla tych, którzy uwielbiają święta i choinkę mogliby ubierać nawet w lipcu. Każda z tych fabryk jest wyjątkowa i nie umiałabym wybrać jednej, w której podobało mi się najbardziej. Wszędzie pracują ludzie z pasją, którzy wcale nie mają dość świątecznych ozdób i zarażają dobrą energią. W Kadpolu produkowane są także ozdoby wielkanocne, odbywają się także warsztaty z okazji Dnia Matki i Dnia Kobiet. Ceny zwiedzania zaczynają się od 25 zł, a kończą na 75 zł. Wszystko zależy od miejsca i tego, czy skorzystamy z warsztatów. Własnoręcznie zrobione bombki możemy zabrać ze sobą do domu.