Minister finansów Jan Vincent Rostowski uśmiecha się rzadko, ale nawet jego najbardziej promienny uśmiech nie jest w stanie przesłonić ponurej prawdy - emerytury Polaków za lat 15 czy 20 będą nędzne. Sprawia to demografia, ale też stan zadłużenia kasy państwowej, która w coraz mniejszym stopniu będzie mogła wspierać ZUS. Jak temu zaradzić?
Jest na to tylko jedna rada - oszczędzać. Interesującą propozycją formy tego oszczędzania są indywidualne konta emerytalne i indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego. IKE i IKZE to w gruncie rzeczy dwa sposoby na to, by fiskus nie oskubał nas do reszty.
Omijanie fiskusa
W IKE oszczędza się, dokonując wpłat co miesiąc. Pierwsza musi wynieść 500 zł, kolejne - minimum 100 zł. Fundusz inwestycyjny, który wybierzemy, będzie obracał tymi pieniędzmi, starając się, by obrastały w procenty. Zebrana kwota podlega dziedziczeniu, a wypłacić ją można w dowolnym momencie. Nasz dodatkowy zysk polega na tym, że urząd skarbowy nie zabiera nam 19 proc. "podatku Belki" od zysków kapitałowych.
Oszczędzanie w IKZE również polega na regularnym odkładaniu gotówki. Jej zebrana kwota przy rocznym rozliczeniu nie wchodzi w podstawę opodatkowania i jest dziedziczona. Podatek od niej zapłacimy, dopiero gdy będziemy pieniądze wypłacać. Urzędy skarbowe nałożyły ograniczenia. W systemie IKE rocznie można odłożyć najwyżej 11 139 zł, w systemie IKZE - 4231,20 zł. W Internecie bez trudu można znaleźć kalkulatory, które wyliczają, ile na IKE i IKPE można zyskać.
Złoto i monety
Jeśli kogoś te wyliczenia nie satysfakcjonują i uważa, że sam, obracając oszczędnościami, zarobi więcej - proszę bardzo. Możliwości jest wiele, od kupowania i gromadzenia najtrwalszej z walut, złota (ostatnio jest to nieco mniej opłacalne) przez kolekcjonowanie monet numizmatycznych wydawanych przez mennice i Narodowy Bank Polski.