Z szarpanymi ranami skrzydła trafił w ręce weterynarzy z Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu.
Jedno spojrzenie specjalistów na rannego ptaka wystarczyło, by odtworzyli bieg wydarzeń. Na skrzydłach były wyraźnie ślady szponów innego jastrzębia.
Przeczytaj koniecznie: Orzeł zderzył się z pociągiem (ZDJĘCIA!)
- Opatrzyliśmy jastrzębiowi rany i założyliśmy 15 szwów, co było bardzo trudne, bo szarpał się i protestował - tłumaczy Jakub Kotowicz z ośrodka. - Właśnie z uwagi na jego zachowanie nazwaliśmy go Zbój - dodaje.
Nieszczęśliwie zakochanego jastrzębia udało się wyleczyć i wypuścić na wolność w lesie pod Przemyślem.