Wszystko zaczęło się od miłosnego zawodu. Była bardzo zakochana, a jej chłopak prowadził podwójne życie. Kiedy się to wydało, postanowiła, że pomoże innym kobietom ścigać niewiernych partnerów. Teraz Sandra może być blondynką, brunetką, rudą, czarną. Szarą myszką, seksowną panią prezes czy instruktorką fitness. - To zależy od tego, jakie kobiety preferuje pan, którego mam sprawdzić - mówi Sandra współpracująca z detektywem. Kiedy dostaje zlecenie, bardzo dokładnie się do niego przygotowuje. Dowiaduje się, jaki zawód wykonuje mężczyzna, którego ma przetestować, a także co lubi i gdzie chodzi. Kiedy ma już wszystkie informacje, rusza do akcji.
- Mężczyznę, którego mam sprawdzić, poznaję w różnych miejscach. W siłowni, na korcie, na ulicy, w domu, w dyskotece - opisuje testerka. Zdarzyło się, że była akwizytorem albo udawała, że na parkingu popsuł się jej samochód. Seksownie ubrana stara się uwieść mężczyznę. Czy panowie dają się złapać na jej haczyk? Różnie z tym bywa. Najczęściej chcą jednak zaciągnąć ją do łóżka, ale są i tacy, których nie kuszą jej wdzięki.
Praca testerki daje jej dużo satysfakcji. Może zdemaskować niewiernych facetów i zarabia. Za zlecenie bierze od 1,5 do 4 tys. zł (w zależności od tego, jak długo ma "testować" mężczyznę) plus koszty.