Nieliczne odtajnione dokumenty dotyczące nieznanych projektów zbrojeniowych III Rzeszy rzucają nowe światło na sprawę ogromnego, podziemnego kompleksu militarnego Riese, budowanego przez Niemców od 1943 do 1945 roku w rejonie Gór Sowich na Dolnym Śląsku.
Podobno na terenie kompleksu Riese, pod starym zamkiem Fursten w Książu koło Wałbrzycha, grupa nazistowskich naukowców i techników realizowała projekty broni niekonwencjonalnych. Miały to być bojowe maszyny latające mające kształt dysku i napędy nawet dzisiaj pozostające w sferze science fiction. Z planów, rysunków technicznych i innych dokumentów ujawnionych przez niemieckich specjalistów wynika, że naziści przed końcem wojny byli o krok od skonstruowania broni, dzięki której mogliby zawładnąć światem.
Z gór w chmury
Jeden z dokumentów zawiera rysunki latających talerzy startujących pionowo spod ziemi - z kompleksu znajdującego się pod masywem górskim. Spodki wylatują z szybów o dużym przekroju. W materiałach, w kontekście badań nad niekonwencjonalnymi okrągłymi pojazdami, nieodmiennie pojawia się nazwa Riese.
Przeczytaj koniecznie: Strefa 51 - tajna baza kosmitów
Czy Niemcy naprawdę budowali pod Górami Sowimi latające spodki? Jeden z nich, 25-metrowej średnicy Haunebu-1, miał być oblatywany na tajnym poligonie SS już w 1939 roku. Inny, 30-metrowy gigant Haunebu-2, osiągał prędkość do 6 tys. km/h. Dokumenty dotyczące cudownych broni Hitlera wskazują na to, że w podziemiach Riese zamierzano pracować nad bojowymi wersjami spodków.
Plany rozwoju pojazdów, wykorzystujących napęd przypuszczalnie zmieniający grawitację, były dalekosiężne. Wśród szokujących materiałów zachował się nawet szkic techniczny nazistowskiej stacji kosmicznej, opracowany w zakładach Zeppelin pod kryptonimem "Andromeda - Gerat".
Gdyby nie klęska wojenna, być może Niemcy zdołaliby dopracować niezwykłe, prototypowe pojazdy na tyle, by mogły wyruszyć na podbój świata.
Zakop, nie dowie się nikt
Tuż przed wkroczeniem Armii Radzieckiej większość wylotów Riese zaminowano lub wysadzono w powietrze. Wszelkie przejścia mogące doprowadzić do rozwiązania zagadki zostały wysadzone lub zalane wodą pod koniec wojny, kiedy klęska hitlerowskich Niemiec stała się już oczywista.
Niemcy były tymi terenami zainteresowane i długo stacjonowały na zamku Książ, niemniej raczej niczego nie zdołały odkryć. Poszukiwacze skarbów dzięki miejscom, do których dotarli, mogą jedynie ocenić rozmach projektu. Olbrzymią instalację zbudowano na obszarze 200 km kw., dzięki morderczej pracy więźniów obozu koncentracyjnego Gross Rosen, których ponad 17 tys. zmarło lub zginęło pod ziemią.
Na wybudowanie Riese zużyto ok. 240 tys. metrów sześciennych żelbetu i wydano 150 milionów marek. W pomieszczeniach i tunelach, do których można dzisiaj dotrzeć, nie ma nic, co mogłoby bezspornie zaświadczyć o tym, że podczas wojny robiono w Riese coś nadzwyczajnego. To jednak sugerują materiały odkryte w niemieckich archiwach.
Przeznaczenie największego przedsięwzięcia budowlanego III Rzeszy, niesamowitego, ukrytego pod ziemią kompleksu złożonego z dziesiątków kilometrów tuneli i korytarzy, głębokich szybów wind, trakcji kolejowej, hal i silosów pozostaje tajemnicą.
Dzięki świadkom wiadomo na przykład, że dwa dni przed kapitulacją do Riese wjechał konwój kilkudziesięciu ciężarówek wypełnionych wielkimi skrzyniami. Samochody nigdy nie opuściły podziemi, podobnie jak żadna z osób obsługujących konwój. Cokolwiek ukryto w przepastnych trzewiach Olbrzyma, Bursztynową Komnatę, jak spekulują niektórzy, czy dokumentację techniczną cudownej broni, zaginął po tym ślad.