Leszek Lichota będzie trzecim w historii profesorem Wilczurem. Netflix zabiera się za nową wersję filmu „Znachor”. Najbardziej znaną ekranizacją powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza jest obraz Jerzego Hoffmana z 1982 roku. Pierwszego „Znachora” w 1937 roku nakręcił Michał Waszyński z Kazimierzem Junoszą-Stępowskim w roli głównej.
„Znachor” na Netflix. Kiedy premiera?
„Proszę państwa, Wysoki Sądzie, to jest profesor Rafał Wilczur" – te słowa i filmową scenę mnóstwo osób zna na pamięć. „Znachor” to klasyka polskiej kinematografii, która dla większości Polaków ma twarz Jerzego Bińczyckiego. To właśnie on wcielił się rolę głównego bohatera w filmie Jerzego Hoffmana - sławnego chirurga Rafała Wliczura, który traci pamięć, a później wiedzie życie wiejskiego znachora Antoniego Kosiby. Teraz widzowie będą mogli obejrzeć nową wersję kultowego filmu. Netflix szykuje swoją opowieść. Reżyserem jest Michał Gazda, autorami scenariusza Marcin Baczyński i Mariusz Kuczewski, a za zdjęcia odpowiedzialny jest Tomasz Augustynek. Producentką filmu jest Magdalena Szwedkowicz. Premiera nowego „Znachora” na platformie Netflix jesienią 2023.
Leszek Lichota jako profesor Wilczur. Nowy „Znachor” na platformie Netflix
W rolę profesora Wilczura (Kosiby) w „Znachorze” wcieli się Leszek Lichota, którego fani docenili jako Rebrowa w serialu HBO „Wataha” lub też jako Michała Barczyka z produkcji Netflixa „Zachowaj spokój" na podstawie prozy Harlana Cobena.
- Jestem z pokolenia, które wyrosło na historii profesora Wilczura. Bardzo się cieszę, że mogłem wcielić się w tak istotną postać dla polskiej kultury. Filmy kostiumowe są zawsze wyzwaniem, ale myślę, że reżyser i cała ekipa wspaniale odzwierciedlili estetykę lat 20. i 30. ubiegłego wieku. Świata, w którym liczył się honor, etos pracy, empatia i romantyczna miłość – mówi Leszek Lichota
Nowy Znachor na Netflix. Obsada
„Znachor” Jerzego Hoffmana to znakomicie zagrane postaci nie tylko przez Jerzego Bińczyckiego. Widzowie zachwycili się Anną Dymną w roli Marysi Wilczurówny, Tomaszem Stockingerem w roli hrabiego Czyńskiego, Piotra Fronczewskiego jako profesora Dobranieckiego, Bożeny Dykel jako Soni i wieloma innymi. Kto ich zastąpi w nowej wersji „Znachora”? W postać Marysi wcieli się Maria Kowalska. Hrabiego Czyńskiego zagra Ignacy Liss, a Zośkę Anna Szymańczyk. Ponadto w filmie wystąpią również m.in. Mirosław Haniszewski, Mikołaj Grabowski, Izabela Kuna, Paweł Tomaszewski, Małgorzata Mikołajczak i Łukasz Szczepanowski. Zdjęcia z planu możesz zobaczyć w galerii poniżej.
Znachor wkracza na Netflix. Fani oburzeni: Klasyki się nie tyka
Przez lata „Znachor” Jerzego Hoffmana urósł do rangi kultowego filmu. Dlatego przed Netflixem trudne wyzwanie. - Jestem bardzo wdzięczna, że mogliśmy podjąć się nakręcenia adaptacji powieści „Znachor”. To olbrzymia inwestycja i Netflix po raz kolejny pokazał, że promuje polską kulturę, a także wierzy i wspiera rodzimych twórców. Partnerzy po stronie Netflix obdarzyli nas ogromnym zaufaniem, wyposażyli w odpowiednie środki oraz stworzyli takie środowisko twórcze, w którym realizacja tego projektu stała się możliwa – mówi producentka filmu Magdalena Szwedkowicz. Reżyserem filmu, jak pialiśmy wyżej jest Michał Gazda, dla którego „Znachor” będzie debiutem fabularnym ( do tej pory odpowiadał głównie seriale m.in. „Zachowaj spokój”). Gazda doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że mierzy się z legendą polskiego kina. - Powieść Dołęgi Mostowicza i jej ekranizacja sprzed 40 lat jest – bez żadnej przesady – legendą polskiej pop-kultury. I teraz my – dzięki Netflix – mieliśmy okazję zmierzyć się z tą legendą. Co było niewątpliwie wielkim reżyserskim przywilejem, ale też – nie ukrywajmy – twórczą obawą. Igraliśmy przecież z narodowym wzorcem melodramatu. Dzięki wspaniałej ekipie poczucie odpowiedzialności nie krępowało, a kreacja wszystkich tych namiętności i dramatów przedwojennego świata okazała się prawdziwą artystyczną frajdą- mówi Michał Gazda. Jednak nie wszyscy podzielają ten entuzjazm. Po ogłoszeniu nowej wersji „Znachora” w mediach społecznościowych zawrzało.
- Oryginału nie zastąpi nic ani nikt, ale jak już by miała wybierać, kto mógłby się tego podjąć to właśnie Leszek Lichota mi tu pasuje jak najbardziej.
- Klasyki się nie tyka!!!!
- Boże, tylko to nie. Wszystko wszystkim, ale żeby takie klasyki odtwarzać to nie, to się nie może udać. Jeszcze trochę i zrobią remake "Czterej pancerni i pies" albo "Sami swoi".
- Bardzo trudne zadanie dla Pana Leszka i pozostałych aktorów. Ale ciekaw jestem... - komentują internauci.
Mamy jednak nadzieję, że ekipa Netflixa udźwignie ciężar samej powieści ale i legendarnej ekranizacji.