Margaret Lovatt trafiła do laboratorium badającego kontakty międzygatunkowe przypadkiem. Kobieta chciała po prostu pomóc w badaniach, a doktor Gregory Bateson, brytyjski antropolog, uznał, że mogłaby pracować z delfinami.
Zobacz: Hell's Kitchen. Zobacz, na co finaliści Piekielnej Kuchni chcą wydać 100 tys. zł nagrody!
Lovatt zgodziła się. Początkowo przychodziła do laboratorium na parę godzin i uczyła delfiny angielskiego. W laboratorium na wyspie świętego Tomasza znajdowały się trzy delfiny: Pamela, Sissy i Peter. Lovatt szybko zdecydowała, że naukowcy podchodzą do nauki delfinów niewłaściwie. W końcu ssaki zostają same na noc, a ten czas powinien zostać wykorzystany.
Lovatt zaproponowała, że zamieszka z jednym z delfinów. Wybrała Petera (delfin wcześniej nie uczył się języka angielskiego). Piętro domu zalano, podwieszono łóżko i biurko, a Lovatt zamieszkała z Peterem. Byli razem sześć dni w tygodniu, siódmy dzień samiec spędzał z Pamelą i Sissy. Wszystko działo się latem 1965 roku.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail
Samiec delfina był zainteresowany Lovatt nie tylko pod kątem poznania nowego gatunku, czy języka angielskiego. Margaret Lovatt od początku uczyła delfina języka, ale...
- Peter był bardzo zainteresowany moją anatomią. Gdy siedziałam z nogami w wodzie, przypływał i długo przyglądał się moim kolanom. Chciał wiedzieć, jak działają. To było urzekające - opowiada.
- Peter lubił ze mną być. Ocierał się o moje kolana, ręce, nogi. Na początku planowałam umieścić go na dole z dziewczynami, ale okazało się, że transport miał destrukcyjny wpływ na nasze lekcje. Często bywał pobudzony, więc postanowiłam mu pomóc manualnie - mówi Lovatt.
Zobacz: Siedemnastolatka z Gorzowa nazwała Tuska ZDRAJCĄ! [WIDEO]
Tak narodził się romans. Lovatt zdradziła, że tęskni za delfinem, gdy nie ma go w pobliżu. Peter zakochał się. Niestety gdy eksperyment dobiegł końca rząd cofnął finansowanie eksperymentów doktora naurologa dr Johna Lilly'ego (odpowiedzialnego za badania) i delfiny zostały przeniesione z wyspy św. Tomasza do Miami. Laboratorium mieściło się w opuszczonym budynku i nie zapewniało komfortowych warunków życia. Peter cierpiał także z powodu rozłąki z ukochaną.
- Po kilku tygodniach zadzwonił do mnie dr Lilly, aby poinformować mnie, że Peter popełnił samobójstwo - opowiada Lovatt.
Według Rica O'Barry'ego z Dolphin Project określenie jest uzasadnione.
- Delfiny nie oddychają automatycznie tak jak ludzie. Każdy oddech jest u nich świadomym wysiłkiem. Jeśli ich życie staje się nieznośne, biorą ostatni oddech i opadają na dno. Już się więcej nie wynurzają - opowiada.
- Margaret mogła sobie zracjonalizować rozłąkę, ale Peter nie. Stracił miłość swojego życia. Nie rozumiał co się stało i nie chciał już żyć - komentuje dawny weterynarz Domu Delfina Andy Wiliamson.
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail