Na wideo możemy zobaczyć pierwszy w historii przypadek tak bliskiego i niebezpiecznego spotkania człowieka z meteorytem. Lecąca z prędkością ok 500 km/h skała niemalże uderzyła w norweskiego spadochroniarza Andersa Helstrupa, gdy wykonywał skok z samolotu nad miejscowością Hedmark w południowo-wschodniej Norwegii.
Eksperci, którzy mieli okazję zobaczyć nagranie stwierdzili jednogłośnie, że faktycznie był to meteoryt, który po wejściu w atmosferę przestał się palić. Zaznaczyli, że jest to pierwszy tego typu przypadek, by spadający meteoryt został zarejestrowany przez kamerę z tak bliskiej odległości, nie wspominając o okolicznościach.
Na nagraniu widzimy jak kilka sekund po otwarciu spadochronu przez Helstrupa czarna kosmiczna skała przelatuje w odległości zaledwie kilku metrów od niego.
Zobacz też: Spadochroniarz zderzył się z SAMOLOTEM! ZOBACZ ZDJĘCIA!
- To nie mogło być nic innego. Kształt jest typowy dla meteorytu, z jednej strony powierzchnia ma charakterystyczne pęknięcia zaś z drugiej jest zaokrąglona - opowiadał spadochroniarz.
Norweg podkreśla jednak, że dopiero na nagraniu zobaczył co tak naprawdę się wydarzyło.
- Miałem przeczucie, że coś się stało ale nie wiedziałem co. Kiedy później zatrzymaliśmy nagranie, wyraźnie zobaczyliśmy, że obok mnie przeleciało coś, co wyglądało jak kamień. Najpierw przeszło mi przez myśl, że ktoś zapakował go do mojego spadochronu, lecz stwierdziłem, że jest on zwyczajnie za duży aby mogło tak być - opowiada skoczek.
Zobacz też: Meteor z Czelabińska to ostrzeżenie dla ludzkości! Wybuch 40 razy większy niż w Hiroszimie!
Przeczucia Norwega, że mógł to być meteoryt potwierdził naukowiec, który niegdyś współpracował z amerykańską agencją kosmiczną NASA. Stwierdził, że kosmiczna skała prawdopodobnie była fragmentem dużo większego meteorytu, który eksplodował w odległości ok. 20 km nad szybującymi w powietrzu spadochroniarzami. Spadochorniarz miał naprawdę duże szczęście!
Polub Se.pl na Facebooku