Shih tzu to bardzo wymagająca w pielęgnacji rasa i pani Laura ze Stargardu o tym doskonale wie, dlatego o swoją suczkę dba bardzo starannie. Codzienne czesanie gęstej sierści pieska to tylko jeden z pielęgnacyjnych obowiązków. Gdy pani Laura wyjeżdżała za granice opiekę nad jej suczką miała sprawować matka, w końcu nikt nas lepiej nie rozumie jak matka właśnie. Niestety, starsza kobieta nie radziła sobie z pielęgnacją suczki, a może stwierdziła że długa noszenie długiej sierści jest niemodna, w każdym razie zaprowadziła suczkę do fryzjera dla psów. I to był poważny błąd! Kiedy córka kobiety wróciła nie poznała swojej ukochanej suczki. Co więcej, nowy image pieska tak ją zdenerwował, że postanowiła pozwać fryzjera, który jej zdaniem zeszpecił pupilkę.
Czytaj: A to ciekawe: Psy rozumieją ludzką mowę! Wiedziałeś?
Właściciel zakładu, w którym miało dojść do straszliwego zeszpecenia pieska twierdzi, że nic złego nie zrobił, bo obstrzygł suczkę tak jak prosiła matka pani Laury, która do niego przyszła: „Ona chciała, by pies był ostrzyżony krótko. Była bardzo zadowolona z usługi. Cieszyła się, że nie będzie już nosił liści i błota do domu” powiedział w rozmowie z gs24.pl. Pani Laura jednak nie cieszy się z nowego wyglądu swojej suczki i żąda odszkodowania! Nie chce słyszeć o zwróceniu pieniędzy za strzyżenie czy jakimkolwiek kompromisie. Jednym słowem postawiła sprawę na ostrzu noża, a właściwie...nożyczek.