Wszystko zaczęło się w nocy z poniedziałku na wtorek. W jednej z moskiewskich restauracji doszło do bójki. Prowodyrem bijatyki okazał się... milicjant, który przyjechał do stolicy kraju w delegacji. Niesforny funkcjonariusz źle ocenił jednak siły rywala (gościa restauracji) i to on wylądował na łopatkach. Ranny zdołał jeszcze wydostać się z restauracji i uciekł.
Chwilę później na odsiecz przyjechali jego koledzy w milicyjnych mundurach i znowu doszło do bójki. Tym razem sytuacja była już tak poważna, że w ruch poszły nawet służbowe pistolety. Jeden z gości został postrzelony, a właściciel lokalu wezwał... kolejnych milicjantów. Zanim jednak ci zdołali pojawić się na miejscu, funkcjonariusze którzy zaatakowali gości wsiedli do samochodu terenowego i uciekli z miejsca zdarzenia.
Teraz moskiewska milicja prowadzi intensywne poszukiwania.