Maluch waży 200 kilogramów i na swoim wybiegu to on dyktuje warunki. Nawet pan Leszek, który zna swojego pupila, nie odważył się podać mu z ręki mięsnego smakołyku. - To nie jest piesek salonowy - tłumaczy. Zostawił więc tort i zza krat patrzył, jak Simba jednym kłapnięciem szczęk zmiażdżył go i wybrał wołowy ogon, z którym z dumą paradował po wybiegu. Wołowe serca zostawił sobie na deser.
Przeczytaj koniecznie: Głogów Małopolski: W Polsce lew Simba żyje w luksusie (ZDJĘCIA!)
"Kotek" dziennie zjada ok. 4,5 kilograma wołowiny. Najbardziej smakują mu wątróbka, płucka, nereczki, ogon, żeberka. Po trzech dniach takiej diety przerzuca się na kurczaki.
- Jak jest zimno, dostaje co kilka godzin ciepły rosół z kury z dodatkiem wołowiny - mówi zakochany w swoim lwie pan Leszek.