Wojtuś Olejnik zmarł w 1955 roku, gdy miał zaledwie 6 miesięcy. Miał na Bródnie skromny, malutki dziecięcy nagrobek. - Ostatni raz byliśmy przy jego grobie na Wielkanoc. Wszystko było w porządku. Kilka dni temu ciotka chciała zapalić znicz, ale z przerażeniem odkryła, że grobu nie ma! - opowiada Jacek Olejnik (60 l.), starszy brat Moniki.
Grób został dosłownie zrównany z ziemią. Po nagrobku nie ma śladu, dookoła rozsypany jest biały piasek.
- Jesteśmy przerażeni i zszokowani, że coś takiego może się w ogóle przydarzyć. Grób był opłacony do 2030 roku. A wygląda to tak, jakby wkrótce na tym miejscu miał być nowy nagrobek - mówi Jacek Olejnik.
Wicedyrektor cmentarza Bródnowskiego Stanisław Mackiewicz nie potrafił wyjaśnić sprawy. Odsyła do Kurii Warszawsko-Praskiej. Zapewnia także, że szczątki Wojtusia Olejnika są w ziemi!
- Zniknął tylko nagrobek, a nie grób - przekonuje i doradza, by postawić nowy nagrobek. Kuria nie odpowiedziała nam wczoraj na pytania w tej sprawie. Z kolei Jacek Olejnik zawiadomił policję o zbezczeszczeniu grobu.
Cmentarz Bródnowski jest nekropolią zamkniętą. Nie ma tu nowych miejsc pochówku, tylko te odzyskane po innych, zlikwidowanych, gdy rodzina nie płaci za miejsce. W okolicy grobu Wojtusia Olejnika sporo jest już świeżych mogił...
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail