- Czy nietrzymanie moczu to to samo co zespół pęcherza nadreaktywnego?
- Nietrzymanie moczu to objaw. Zdarza się niezależnie od naszej woli: w czasie kichania, podczas wysiłku fizycznego. Do dolegliwości zespołu pęcherza nadreaktywnego należą też naglące parcia, czyli nagła, niepohamowana potrzeba oddania moczu, częstomocz, czyli wielokrotne oddawanie niewielkich ilości moczu, spowodowane bolesnymi parciami, a także konieczność oddawania moczu w nocy. Nietrzymanie moczu nie jest koniecznym objawem pęcherza nadreaktywnego.
- Pana zdaniem nietrzymanie moczu to wciąż temat tabu?
- Zdecydowanie tak, to niestety nadal problem z kategorii wstydliwych. Kiedy Rudolph Guliani, były burmistrz Nowego Jorku, wyszedł na mównicę i powiedział, że miał operację raka prostaty, ludzie uśmiechali się i bili brawo. Z podobnymi wyznaniami wychodziły też i inne znane osobowości. Ale jak dotąd nie pojawił się celebryta czy celebrytka, którzy publicznie wyznaliby, że mają problem z trzymaniem siku. Ten temat budzi zażenowanie. Bo to mocz, bo przecież śmierdzi.
- Pacjenci w zaciszu lekarskiego gabinetu też mają z tym problem?
- Tak, chociaż jest już lepiej niż kilka lat temu. Częściej przychodzą z własnej woli, chętniej na ten temat rozmawiają, choć świadomość zagadnienia wcale nie jest taka duża. Są jednak i tacy, którzy powinni być zdiagnozowani i leczeni od wielu lat, a nie są.
- Jakie objawy powinny wzbudzić w nas niepokój i podejrzenie choroby?
- Kiedy zaczyna dochodzić do zaburzeń naszego codziennego funkcjonowania. Gdy zaczynamy planować podróż z uwzględnieniem potrzeby skorzystania z toalety, gdy zakładamy ubrania, które w razie "wpadki" ukryją zabrudzenia. Gdy przerywamy ważne czynności, bo parcie jest tak duże, że nie możemy dociągnąć czynności do końca. Co więcej, zdarza się, że w tej naglącej sytuacji nie jesteśmy w stanie dojść do toalety.
- Czy zespół pęcherza nadreaktywnego można wyleczyć?
- Bardzo niewiele chorób daje się wyleczyć całkowicie. Podobnie jest z zespołem pęcherza nadreaktywnego. Chorobę daje się za to kontrolować za pomocą leków, które uspokajają pęcherz. Leczenie pozwala pacjentom na normalne życie.
- Pacjenci często traktują chorobę jak objaw starości. Coś jak zmarszczki, które z wiekiem naturalnie się pojawiają.
- I to jest duży błąd! Prawdą jest, że najbardziej narażone są osoby po 50. r.ż., i dotyczy to zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Nie oznacza to jednak, że ci ludzie muszą cierpieć w milczeniu, wycofywać się z życia społecznego i pozostawać w domu, by zminimalizować przykre i uciążliwe skutki choroby. Tę chorobę można leczyć, trzeba ją leczyć! I na pewno nie ma tu znaczenia wiek. Moja najstarsza pacjentka miała 95 lat. Leczymy się w każdym wieku.