Nieważne, czy jest to zabójstwo, samobójstwo, czy naturalna śmierć. Każdego po śmierci czeka to samo - powolny rozkład. Ludzkie ciało stopniowo zamienia się w cuchnącą, lepką i pełną zabójczych zarazków masę. Jeśli do takiej makabry dojdzie, na miejsce wkracza Joan, która wysprząta nawet najobrzydliwsze miejsce czyjejś śmierci.
- Ja po prostu sprzątam. Nie koncentruję się na tym, co robię, bo bym oszalała - wyjaśnia twardo kobieta, która ohydnym zawodem zajmuje się już od 20 lat!
Wszystko zaczęło się, kiedy zmarł jej krewny i okazało się, że nie ma kto posprzątać. Kobieta zakasała rękawy i zabrała się za porządki. Kiedy skończyła, zaświtał jej pomysł - inni będą takiej usługi potrzebowali i na pewno sporo za nią zapłacą.
I rzeczywiście, Joan przyznaje, że za swoje usługi jest sowicie wynagradzana. Ale też i działa profesjonalnie. Do pracy wkracza ubrana w hermetyczny nylonowy kombinezon, podwójne gumowe rękawice, kalosze i maskę tlenową. Kiedy skończy, na miejscu nie pozostaje ani jeden ślad okropności, do jakich wcześniej doszło.