Jeśli ktoś jest przekonany, że duchów nie ma, to z jego punktu widzenia oczekiwanie, iż istoty z zaświatów dadzą jakiś znak, wygląda niepoważnie. Z kolei komuś kto nie wyklucza istnienia duchów, igranie z czymś nieznanym musi budzić obawy. Wiele osób w Polsce ma negatywny stosunek do podobnych praktyk ze względu na stanowisko Kościoła, który jest im zdecydowanie przeciwny. Dobrze byłoby więc uświadomić żonie, że jej hobby nie zyska aprobaty znajomych, rodziny i sąsiadów. I zadać jej pytanie - czy warto?
CZUJ DUCH
Nawet ci, którzy przyznają, że nie wiedzą, co myśleć o takich zjawiskach, wolą trzymać się z daleka od spirytyzmu. W przypadku twojej żony taki hamulec, którego istnienie związane jest z funkcjonowaniem w określonej kulturze, nie zadziałał. Zastanów się, co mogło o tym zadecydować. Ciekawość? Chęć przeżycia silnych emocji? Zabicia nudy? A może miłe poczucie znalezienia się w kręgu osób, które razem przeżywają przygodę? Zanim powiesz żonie o swoich obawach, postaraj się zrozumieć jej motywacje.
W DUCHU ZROZUMIENIA
Nie zwracaj się do żony z pozycji kogoś, kto potępia, i wymaga, aby nie narażała siebie, czy nawet was obojga, na kpiny lub niechęć otoczenia. Żeby żona zrozumiała, z czym może wiązać się podjęcie takich praktyk, powinna móc spojrzeć na to z drugiej strony. Dla niej wywoływanie duchów może być tylko przygodą, igraszką, zabiciem czasu. Każda aktywność, nawet najbardziej dziwaczna, jest sposobem zaspokojenia jakiejś potrzeby. I to ta potrzeba, a nie sposób jej realizacji, jest w tym najistotniejsza. Postaraj się więc zasugerować żonie inne zajęcie: równie ciekawe, ale budzące przychylne reakcje otoczenia.
Igranie ze spirytyzmem wiąże się nie tylko z nieprzychylną reakcją otoczenia, ale też z niebezpieczeństwem oderwania od rzeczywistości. Osoba, która wywołuje, duchy może np. zacząć polegać wyłącznie na opiniach uzyskiwanych podczas seansów spirytystycznych, co grozi utratą kontroli nad własnym życiem i umiejętności decydowania o nim.