Chęć pomocy tuptusiom zrodziła się w panu Andrzeju, gdy pracował jako kurier. Pokonując rowerem dziesiątki kilometrów dziennie, nieraz natknął się na poturbowanego jeża, któremu nikt nie kwapił się pomóc. Pogotowie dla jeży otworzył przed wakacjami. Dziś ma pod opieką 56 tych stworzonek. Karmi je i leczy. Każdego dnia na wyżywienie jeżyków pan Andrzej wydaje 70 zł. A operacja zwierzątka kosztuje aż 200 zł. Przez to, że na ratowanie kolczastych zwierzaków pan Andrzej łoży z własnej kieszeni, zawisła nad nim groźba eksmisji. Teraz wybawiciel tuptusiów marzy o wynajęciu pod Krakowem taniego lokalu, w którym mógłby leczyć swoich podopiecznych.
Ocaliłem 56 jeży
2009-10-12
3:00
Andrzej Kuziomski (41 l.) z Krakowa, gdy widzi rozjechanego jeża, natychmiast udziela mu pomocy. Zabiera zwierzę do mieszkania, w którym urządził pierwszy w Polsce ośrodek rehabilitacji jeży.