Z kolei Stefan Korboński, delegat rządu RP na kraj, nazwał go "królem Podhala" i "tatrzańskim Janosikiem dwudziestego wieku, którego sława na Podhalu żyć będzie przez wiele lat, przekazywana z pokolenia na pokolenie".
"Orzeł" został "Ogniem"
Józef Kuraś faktycznie był antykomunistycznym "królem Podhala". Urodził się w 1915 r. w Waksmundzie w rodzinie góralskiej o bogatych tradycjach patriotycznych. Przed wojną ukończył podoficerską szkołę Korpusu Ochrony Pogranicza. Po kampanii wrześniowej, w której brał udział jako żołnierz 1. Pułku Strzelców Podhalańskich, nie udało mu się przedostać na Węgry i wrócił do rodzinnej wsi.
Od listopada 1939 r. jako "Orzeł" był żołnierzem Służby Zwycięstwu Polski, od 1941 r. regionalnej organizacji niepodległościowej Konfederacja Tatrzańska, a potem jednego z pierwszych oddziałów partyzanckich Armii Krajowej na Podhalu. 29 czerwca 1943 r. Niemcy z pomocą kolaborujących z nimi górali (Goralenvolk) - w odwecie za działalność konspiracyjną "Orła" - zamordowali jego 73-letniego ojca, żonę i 2,5-letniego syna, a następnie spalili jego dom. Przyjął wtedy nowy pseudonim - "Ogień".
Wiosną 1944 r. Kuraś stworzył oddział Ludowej Straży Bezpieczeństwa, która była zbrojną formacją Stronnictwa Ludowego "Roch". Jesienią 1944 r., już jako oddział egzekucyjny Powiatowej Delegatury Rządu RP w Nowym Targu, wykonywał wyroki podziemnych sądów specjalnych.
Po wejściu na Podhale Armii Czerwonej, z ramienia ruchu ludowego, który próbował przejąć władzę w terenie, został szefem nowotarskiego UB, który obsadził przede wszystkim własnymi podkomendnymi. Po trzech tygodniach, 11 kwietnia 1945 r., zagrożony aresztowaniem, ponownie poszedł w góry i stworzył Oddział Partyzancki "Błyskawica".
Zniszczyć komunizm
Tak pisał do nowotarskich UB-owców o ogłoszonej w 1945 r. amnestii: "Sprawa złożenia broni: jako Polak i stary partyzant oświadczam: wytrwam do końca na swym stanowisku ŤTak mi dopomóż Bógť. Zdrajcą nie byłem i nie będę. Daremne wasze trudy, mozoły i najrozmaitsze podstępy. Gwarancje wolności wydajecie więźniom, których katujecie jak barbarzyńcy. Wstyd, hańba. Swoim postępowaniem doprowadzicie do zguby samych siebie".
Zobacz też: Żołnierze Wyklęci wołają o pomoc
Ślub Kurasia i huczne wesele w kwietniu 1946 r. z Czesławą Polaczyk były manifestacją siły partyzantów. 18 sierpnia 1946 r. opanował Więzienie św. Michała w Krakowie, uwalniając kilkudziesięciu więźniów - żołnierzy AK, WiN, NSZ. 14 listopada 1946 r. w liście do Bieruta wypunktował cele swojej walki: "Oddział Partyzancki ŤBłyskawicať walczy o wolną, niepodległą i prawdziwie demokratyczną Polskę. Walczyć będziemy tak o granice wschodnie, jak i zachodnie. Nie uznajemy ingerencji ZSRR w sprawy wewnętrzne polityki państwa polskiego. Komunizm, który pragnie opanować Polskę, musi zostać zniszczony".
Panował w terenie
Eugeniusz Wojnar, ówczesny instruktor propagandy w Komitecie Powiatowym PPR w Nowym Targu, pisał po latach, że "ŤOgieńť wówczas panował w terenie, stanowił siłę, miał swoje oddziały w każdym niemal zakątku. Jego wpływy sięgały tak daleko, że nawet organa władz bezpieczeństwa i milicji nie były od nich wolne". Z kolei przewodniczący Wojewódzkiej Komisji Kontroli Partyjnej PPR Bronisław Pawlik informował: "Chłopi znów po wsiach pomagają mu (ŤOgniowiť), przechowując go i jego ludzi. Są takie wsie, gdzie formalnie żadna władza wcale nie ma dostępu, dlatego organizacja w terenie się wcale nie rozwija, a cały Komitet Powiatowy pracuje pod strachem".
W swoich odezwach Kuraś ostrzegał ubeków i konfidentów, że będą "na każdym kroku wieszani i strzelani, nie patrząc na ich pochodzenie, a ich dobytek zostanie skonfiskowany na rzecz oddziałów partyzanckich". Nie były to czcze pogróżki wobec sowieckich okupantów i ich rodzimych kolaborantów. W walce ze zgrupowaniem "Ognia" w latach 1945-1947 zginęło ponad 60 funkcjonariuszy UB, ponad 40 milicjantów oraz 27 funkcjonariuszy NKWD.
Gdzie pogrzebany?
Jesienią 1946 r. bezpieka rozpoczęła ofensywę, prowadząc - w ramach odpowiedzialności zbiorowej - masowe aresztowania we wsiach związanych z "Ogniem". 21 lutego 1947 r. Kuraś razem z nieliczną grupą podkomendnych został otoczony przez grupę operacyjną KBW w Ostrowsku koło Nowego Targu. Wydała ich agentura - co było niestety typowe dla tragicznego losu żołnierzy wyklętych. Po zaciętej walce i próbie wydostania się z okrążenia usiłował popełnić samobójstwo na strychu jednej z wiejskich chałup. Zmarł tuż po północy 22 lutego 1947 r. w szpitalu w Nowym Targu. Do dziś nie wiadomo, gdzie komuniści go pogrzebali. Wielu jego podkomendnych walczyło dalej przez następne lata o Polskę wolną i niepodległą.