- Od kiedy cierpi pani na migreny?
- Praktycznie od zawsze. Już w przedszkolu cierpiałam na uporczywe bóle głowy. Ale pierwszy prawdziwy atak migreny miałam w wieku dziesięciu lat. Był on związany z silnym stresem. Zaczął się przed pierwszym publicznym występem. O tym, że mam występować w domu kultury i to przed zagranicznymi gośćmi, dowiedziałam się godzinę wcześniej. Od razu rozbolała mnie głowa. Jakimś cudem zebrałam się w sobie, zaśpiewałam i zatańczyłam. Ale chwilę po występie mama musiała mnie znieść ze sceny i zanieść do domu na rękach. Byłam prawie nieprzytomna.
- Migrena migrenie nierówna. Niektóre przebiegają z objawami poprzedzającymi ból głowy, takimi jak zawroty głowy, zaburzenia widzenia, utrata apetytu i takie, przy których od razu pojawia się rwący ból głowy. Jak to wygląda u pani?
- Ja mam chyba wszystkie rodzaje. Zazwyczaj czuję, że atak się zbliża. Staję się wtedy rozdrażniona, zaczyna mnie boleć kark, z czasem dokucza mi każda część ciała. To sygnał, że muszę zwolnić.
- Migrenom często towarzyszą nudności, wymioty, bóle brzucha i wiele innych fizycznych i psychicznych objawów. Pani również ich doświadcza?
- Niestety, tak. Moje migreny trwają nawet po kilka dni. Wszystkie te objawy znam doskonale.
- Dolegliwość tę mogą wyzwalać różne czynniki, np. zmiany hormonalne związane z cyklem miesięcznym u kobiet, pogoda, ostre światło, stres, zapachy, niektóre pokarmy, np. czekolada, czerwone wino, orzechy... Z pewnością dokładnie pani wie, co u pani wywołuje napady migreny.
- W moim przypadku migreny pojawiają się najczęściej pod wpływem stresu, a tego w mojej pracy nie brakuje. Jeśli chodzi o jedzenie, to zdecydowanie szkodzą mi czekolada, alkohol i słodkie napoje. Co dziwne, orzechami mogę się zajadać. A wiem, że mogą powodować straszne migreny. Moja koleżanka cierpi po zjedzeniu orzechów.
- Migrenowcy przez lata cierpień opracowali własne metody walki z bólem. Pani też znalazła sposób na migrenę?
- Jak trzeba, to ratuję się farmakologią. Kiedyś sięgałam po ogólnie dostępne środki przeciwbólowe, ale one były zawodne. Migrena miała się całkiem dobrze, a ja byłam zamulona. Trzy lata temu pewna lekarka poleciła mi taki lek na receptę, który okazał się bardzo skuteczny. Niezależnie od tego, wypracowałam sobie własny sposób postępowania z migreną. Przede wszystkim, żeby do niej nie dopuszczać, stosuję dietę zgodną ze swoją grupą krwi. To naprawdę pomaga. Jem więc mało mięsa, za to więcej ryb, drobiu, warzyw. Piję dużo wody mineralnej, uprawiam jogging. A jak już mnie dopada, chociaż muszę przyznać, że dużo rzadziej niż przed laty, to staram się wyciszyć i odpoczywać.
- Ale przy pani trybie życia to chyba nie zawsze się udaje?
- Niestety, nie zawsze. W takich sytuacjach muszę sięgać po leki. Robię to jednak bardzo niechętnie i tylko w podbramkowych sytuacjach.
- Migrena bardzo utrudnia pani życie? Słyszałam o przypadkach, kiedy napady są tak intensywne, że nawet ruch ręką powoduje silne bóle. Co pani robi, gdy taki napad zaskoczy panią przed wyjściem do pracy?
- Wtedy mam poważny problem. Czasami w takiej sytuacji doraźnie pomagają silniejsze leki, a czasami trzeba po prostu zostać w domu. Lata życia z migreną nauczyły mnie pewnych zachowań. Teraz już wiem, że takie ataki da się przewidzieć i postarać się im zapobiegać. Można je także złagodzić.
- To, co na pierwszy rzut oka wydaje się migreną, może tylko ją przypominać. Migrenowe bóle głowy często myli się np. z poważnymi chorobami mózgu. Nigdy nie miała pani obaw, że to może być coś poważniejszego?
- Robiłam wiele badań, żeby mieć jasną diagnozę. I tak należy postępować w każdym przypadku powtarzających się bóli głowy. Trzeba migrenę rozpoznać, by móc skutecznie ją leczyć. Dlatego nawet jeśli lekarz pierwszego kontaktu zbagatelizuje sprawę, należy domagać się dalszej diagnostyki.
- Mąż też cierpi na migreny? Podobno ktoś, kto nie miał migreny, nigdy nie zrozumie migrenowca...
- Piotr migrenowcem nie jest, ale chyba mnie rozumie. Z drugiej strony ja nigdy nie użalałam się nad sobą. A gdy dopada mnie ból głowy, staram się znosić go w samotności.
- Dziękuję za rozmowę.