Daria Mejnartowicz

i

Autor: Daria Mejnartowicz

Piersi tych kobiet rozpadają się przez zabobony. Jadę to zmienić. WYWIAD

2019-10-02 21:37

W Liberii kobiety leczą raka piersi ziołami i medycyną chińską. Do lekarza udają się dopiero, kiedy choroba osiąga zaawansowane stadium. Ich piersi dosłownie się rozpadają. Nie ratuje ich nawet mastektomia. Tam kobiety nie potrafią przeprowadzić samobadania, ani nie prowadzą żadnej profilaktyki raka piersi. Polka, Daria Mejnartowicz zamierza to zmienić. Już 27 listopada wybiera się w podroż filantropijną do Liberii, gdzie chce edukować tamtejsze społeczeństwo w kwestii nowotworu piersi. Jednak, aby akcja została przeprowadzona skutecznie, potrzebuje pomocy każdego z nas.

Co skłoniło Panią do zainicjowania akcji „Rak Piersi. Razem dla Kobiet z Afryki. One też zasługują na życie”?
Ja od lat prowadzę akcje filantropijne nakierowane głównie na problemy dotyczące dziewczynek i kobiet na świecie. Najczęściej są to dwa wyjazdy rocznie, bo na tyle mogę sobie pozwolić w ramach urlopu w pracy. Zawożę im pomoce edukacyjne, medyczne, rehabilitacyjne, sportowe, rzeczy, które u nich są niedostępne. Buduję boiska, remontuję pomieszczenia szkolne, a w Nepalu wraz z Agnieszką Dydycz po trzęsieniu ziemi w 2015 roku odbudowałam szkołę. Dlaczego akurat ta akcja? Decyzję o wsparciu działalności Nancy Obi podjęłam błyskawicznie. Nancy to moja koleżanka z Liberii, którą poznałam podczas programu mentoringowego Vital Voices Global Partnership, organizowanego przez organizację założoną przez Hillary Clinton i Madeleine Albright, która wspiera kobiety liderki na całym świecie. Gdy poprosiłam Nancy o podstawowe dane, statystyki na temat choroby odpisała mi: "Żadnych!". Kiedy zapytałam o profilaktykę, diagnostykę, leczenie - odparła: "Tu brakuje wszystkiego: leków, diagnostyki, specjalistycznych ćwiczeń rehabilitacyjnych po zabiegu mastektomii i porad medycznych". Co więcej - w Liberii nie jest prowadzona edukacja w zakresie profilaktyki chorób nowotworowych. Wynikiem tego jest fakt, że dotknięte rakiem piersi kobiety zwykle zgłaszają się do lekarza w bardzo zaawansowanym stadium choroby. Wtedy wykonuje się jedynie zabieg usunięcia piersi, a i tak zwykle po kilku tygodniach pacjentka umiera.

Na czym będzie polegać ta akcja?
Będzie to akcja informacyjno-edukacyjna. Ja absolutnie nie chce wchodzić w medyczne aspekty raka piersi. To, co mogę ofiarować kobietom w Liberii to informacje na temat nowotworu piersi - tego, jak go rozpoznawać we wczesnym etapie, korzystając z własnych zasobów. Zamierzam edukować o pierwszych symptomach raka piersi, którymi najczęściej są asymetryczne piersi, pojawienie się czerwonej wydzieliny, czy zmian na brodawce. Tego, czego będę uczyć to samobadanie piersi w praktyce. Kobiety w Liberii tego nie znają. To będzie dla nich nowość. Będziemy organizować także warsztaty, na których przedstawicielki liberyjskich organizacji będą się uczyć m.in. badać swoje piersi zarówno na fantomach, jak i na swoim ciele, a potem będą tę wiedzę przekazywać innym mieszkankom Liberii. Będę też mówić o diecie, która jest jednym z elementów profilaktyki raka piersi. Chcę także podjąć tematykę aktywności fizycznej, relaksacji i metod budowania odporności organizmu. Osobom, które będą po mastektomii, będę pokazywać pozycje ułożeniowe kończyny, które pozwolą uniknąć obrzęku limfatycznego. Oprócz tego planuję zaprezentować tym kobietom różne ćwiczenia i automasaż limfatyczny, czyli to, co mogą zrobić samodzielnie, aby uniknąć komplikacji po usunięciu piersi. Problem tkwi także w tym, że mieszkanki Liberii uważają, że rak piersi to problem, który dotyczy białych kobiet. To jest główny stereotyp, który należy tam obalić. Co więcej - Liberyjki wierzą, że raka piersi mogą wywołać fiszbiny w stanikach oraz kosmetyki - czego nie potwierdzają żadne badania.

W jaki sposób zamierza pani uświadamiać kobiety mieszkające w Liberii w kwestii raka piersi?
Swoją wiedzę na temat zapobiegania, wykrywania raka piersi będę przekazywać podczas otwartych spotkań z kobietami, także w przychodniach na terenie Monrowii (stolica Liberii - przyp. red.). Mam nadzieję, że tamtejszy personel będzie tę wiedzę praktykować i przekazywać ją dalej. W projekcie weźmie udział około 1500 kobiet. One, mam nadzieję, pozyskaną wiedzę także będą przekazywać dalej. Prawdopodobnie czas mi nie pozwoli, aby pojechać w inne miejsca Liberii. Wiadomo, że w większych miastach zarówno świadomość ludzi jak i służba zdrowia są o wiele lepsze niż w małych miastach. Szczerze mówiąc boję się, co dzieje się w liberyjskich wsiach. Tam ludzie raczej nie mogą liczyć na pomoc specjalisty. To tam najczęściej posypuje się chore piersi ziołami, chodzi się do szamanów na rytuały i stosuje się medycynę chińską zamiast pójść do lekarza. One wierzą, że to im pomoże. Nie wiedzą, że w pewnym wieku trzeba wybrać się na USG piersi, czy zrobić mammografię.

Jak można wesprzeć Panią w tych działaniach?
Potrzebuję zebrać pieniądze na zakup paru ważnych rzeczy, które są niezbędne do przeprowadzania akcji „Rak Piersi. Razem dla Kobiet z Afryki. One też zasługują na życie” skutecznie. Są to: projektor, TV 40'' , fantomy i modele piersi do nauki samobadania oraz odróżniania zmian nowotworowych od innych (które kosztują nawet ok. 2,5 tys.), różne piłki do gier zespołowych, siatka do siatkówki, linie do siatkówki plażowej, markery drużyn 2x10, tablice i kosze do koszykówki, skakanki, liny do skakania, maty do jogi, badminton, druk ulotek informacyjnych A5, które będą pełniły rolę przypominajki o przeprowadzeniu samobadania piersi. Planuję także zakup roll up-ów i druk kilku banerów z infografikami, zakup olejków do nauki samobadania piersi oraz nauki automasażu po zabiegu mastektomii, pomocy rehabilitacyjnych do przychodni dla kobiet po mastektomii (miękkie piłki, drążki), długopisów, kartek do notatek, laptopa. Te rzeczy zamierzam zostawić w Liberii, aby mogły pomagać tamtejszym kobietom. Projekt realizuję w moim czasie wolnym, a sam wyjazd odbędzie się w ramach urlopu. Bilety na tę podróż opłaciła mi moja mentorka Katarzyna Kołczewska, z firmy ProCardia Medical. Wizę, szczepienia, pobyt opłacam z własnych środków. Nadbagaż jak zwykle zabiorę bezpłatnie dzięki uprzejmości LUFTHANSA Poland. Merytorycznie wspierają mnie w przygotowaniach dr n. med. Jolanta Kleszczewska oraz branżowe instytucje z Polski i z USA. W zbiórce środków i pomocy – zwykle osoby fizyczne, a także rożne organizacje.

Czy według Pani te wstrząsające zdjęcia piersi zaatakowanych przez nowotwór wpłyną na postępowanie tych Polek, które nie prowadzą żadnej profilaktyki? Czy skłoni ich to do tego, aby udać się do lekarza, na USG czy mammografię?
Są nowotwory, które wykryte we wczesnym stadium dają szansę na wyleczenie. Zdjęcia pokazują już sytuacje agonalne. Te piersi dosłownie się rozpadają. Myślę, że te zdjęcia mogą postawić na baczność niektóre Polki. Mogą być dla nich takim mocnym sygnałem ostrzegawczym, do czego może doprowadzić brak profilaktyki i leczenia raka piersi.


Wpłaty można przekazać do 26 listopada 2019 roku za pośrednictwem serwisu pomagam.pl/rakpiersiliberia lub bezpośrednio na konto Fundacji Multis Multum, która przekaże mi 100% uzbieranych środków: 08 1140 1977 0000 5577 8000 1001 (tytuł: Liberia).
Oczywiście istnieje możliwość zakupu i przekazania mi pomocy, których potrzebuję.
Więcej informacji i kontakt: Daria Mejnartowicz – FB, Messenger, LinkedIn, email: [email protected].

Sonda
Czy regularnie badasz swoje piersi?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki